1kg
to mogą być wahania wagi, lekkie spuchnięcie też tego nie wyklucza
ani nawet błąd w pomiarach .Jeszcze miesiąc temu jadła po 1400...Więc dodanie kalorii samoistnie spowodowało trochę inny obrót sprawy. Czyli wzrost wagi. Na stabilizację potrzeba czasu, miesiąc w niektórych jak widać przypadkach to mało.
Według mnie jedzenie na poziomie 1700-1800 (nawet włączając rotację węglami będzie na miejscu) Przynajmniej do momentu ustaleń co słychać z kortyzolem oraz tarczycą.
Obliczając pi razy drzwi zapotrzebowanie na
utrzymanie wagi potrzeba okolice 1800 (zakładając, że masz lekką aktywność). Więc nie widzę (w Twoim przypadku z problemami z hormonami) ścinania jej do okolic redukcji.
Utrzymanie pewnego poziomu kalorii jest istotne w "zdrowieniu" chociażby z racji ograniczenia stresu dla organizmu ucinkami.
Im mniej jesz, tym sama masz gorsze samopoczucie, nie wspominając o szalejącym kortyzolu
Kortyzol w takich granicach jak Ty masz niestety nasila zatrzymywanie soli w organizmie, a zwiększa wydalanie potasu.
Podwyższone stężenie kortyzolu może dawać sygnał o wielu rzeczach, problemie z nadnerczami i wiele innych. Nie wykluczając w tym Zespołu Cushinga.
Tyle ode mnie. Nie będę przekonywała, że dobrze byłoby się trochę zatrzymać nad tymi wynikami i historią Twojego głodzenia się i odchudzania, które ma teraz olbrzymi wpływ na to, że teraz ciężej wprowadzić jakiekolwiek makro.
Może wpadnie jakiś moderator i doradzi coś innego.