Mam na imię Rafał mam 32 lata...
Od 10 lat pracuje przy komputerze i dodatkowo moje jedzenie nie wyglądało zbyt optymistycznie....
W lutym 2015 ważyłem 125kg i w sumie byłem z tym pogodzony... rzuciłem palenie... waga zaczęła iść w górę :(
W listopadzie 2015 osiągnąłem krytyczne 142kg przy wzroście 182cm... Wtedy dostałem wymagany impuls do działania...
Zacząłem odchudzanie na partyzanta... diety cud... dziwne serie "oczyszczające" itd... w lutym tego roku wziąłem się za to w miarę konkretnie i do tej pory udało się zrzucić 34kg ćwicząc tylko luźne kardio na rowerku... ale... od przełomu sierpień/wrzesień waga nic się nie ruszyła i waha się w rejonie 105-107 kg...
Znalazłem to forum... zacząłem czytać... czytać... i czytać... i wyszło na to że w sumie to jem za mało... bo po wrzuceniu kilku dni do spr w kalkulator na tej stronie okazało się że nie przekraczam 2000kcal... a to stanowczo za mało nawet na redukcję z tego co tu czytam...
moje zapotrzebowanie dzienne kalkulator wyliczył na około 3000kcal.... ścinając 10% o których tu piszecie powinienem zjadać w rejonach 2700kcal... Zaczytałem się na poważnie w tematach o układaniu konkretnej diety o rozkładach BWT itd... Udało mi się wymodzić coś takiego... czy to ma rację bytu w takiej formie? Oczywiście rodzaje mięsa i ryb będa zmieniane żeby ciągle nie jeśc tego samego... wołowinka.. wieprzowinka... ryby świeże zamiast tych w rozpisce itd... podobnie z warzywami ;)
Od 2 tygodni ćwiczę również na siłowni.... jednak ze względu na rodzaj pracy na siłownię mogę chodzić dopiero około godziny 20....
W ćwiczeniach wykorzystuję plany rozpisane przez ronie220 w temacie pierwszy rok treningów. Chodzę na siłownie
3x w tygodniu pon-śr-pi...
Mój główny problem jaki mi chodzi po głowie to czy jak podniosę kcal o te prawie 700 w porównaniu do tego co jem teraz to nie zacznę tyć? Nie będzie lipy w tym kierunku? Czy "dieta" jaką tu rozpisałem nadaje się do spożycia?
Z góry dziękuję za wszelką pomoc...
pozdrawiam