Hamid Mir miał rozmawiać z prawą ręką bin Ladena, Ajmanem al Zawahirim. Zawahiri miał powiedzieć dziennikarzowi, że "jeśli masz 30 milionów dolarów", to na "czarnym rynku Azji Centralnej zaproponują ci taki towar". Al-Qaida wysyłała ponoć swych przedstawicieli do Moskwy, a także kilku stolic azjatyckich, w tym Taszkientu. Udało jej się kupić kilka bomb.
Mir, który wsławił się tym, że wkrótce po 11 września 2001 roku przeprowadził wywiad z bin Ladenem, nie zdradza, gdzie i kiedy rozmawiał z Zawahirim, na którego w ostatnich dniach polowali Pakistańczycy i Amerykanie w górach na pograniczu Pakistanu z Afganistanem.
Sprawa zwanych "walizeczkami jądrowymi" rosyjskich minibomb, które miałyby wpaść w niepowołane ręce, regularnie trwoży światową opinię publiczną. Niektóre gazety pisały, że po rozpadzie ZSRR miało ich zniknąć bez śladu nawet trzy tysiące. Natomiast rosyjscy eksperci wojskowi zapewniają, że żaden ładunek jądrowy po rozpadzie ZSRR nie przepadł - czytamy w "Gazecie Wyborczej".
Więcej na ten temat w artykule zatytułowanym "Al-Qaida ma bombę?" w dzisiejszym wydaniu gazety.
http://info.onet.pl/890189,12,item.html
trust no one