Spędzam czas aktywnie (od 22.05.2016)- 4x w tym tygodniu 30-40min cardio + 20min ćwiczeń na określone partie ciała + (jutro) niedziela obowiązkowo aeroby (skakanka, bieganie) przez 15-20min.
Wiek 19lat, wzrost 179cm, waga 91kg (stojąca w miejscu, cholera jasna). Nie wpieprzam słodyczy, staram sie jeść zdrowe posiłki białkowo-węglowodanowe. Nie wiem, jak tam z % tłuszczu i tkanką mięśniową, nie byłam u dietetyka (na dniach mam zamiar sie wybrać).
Posiłki ustalam sobie sama (zawsze BARDZO staram sie dobić do tych 1880kcal ale nigdy sie mi to nie udaje x) w moim mniemaniu jem dużo a jak sobie przelicze, to wychodzi 600-800kcal..na 24h)
Codziennie wypijam 1,5-3l wody niegazowanej z cytryną.
I tak, na śniadanie;
Omlet z 1 jaja + 3 białek, 50g warzyw na patelnie, łyżki mąki żytniej, łyżki oleju kokosowego, przyprawy. (czasem dodaje 100g kurczaka)
Lunch:
2 grahamki posmarowane koncentratem pomidorowym z 2 białkami w 2 plastrach pomidora smarzonymi na łyżce oleju kokosowego, przyprawy.
Przed treningiem:
Odżywka białkowa z 200g twarogu półtłustego, szklanki truskawek, jednego banana, wody i łyżeczki cukru waniliowego. (Wychodzą mi z tego 2szkl. z czego jedną wypijam)
Po treningu:
200g piersi z kurczaka, 100g ryżu brązowego, sałata lodowa z warzywami lub fasolka szparagowa.
Kolacja:
2 grahamki posmarowane prawdziwym masłem z twarożkiem półtłustym z rzodkiewką, cebulą i 2 łyżkami jogurtu greckiego, przyprawy + mleko kakaowe.
I wychodzi mi za mało kalorii.
Nie ruszam mięsa innego niż kurczak czy indyk (i nie ruszę). Czasem zjadam rybę. Jestem straszną fajtłapą w kuchni, wiec rezygnuje z jakiś 'ciekawszych' przepisów.
Mam dosyć mocne mięśnie przykryte tłuszczem, ale przechodząc do sedna- zastanawiam sie nad zostawieniem wagi w spokoju, nabraniem większej masy mięśniowej, na końcu redukując tłuszcz. Co sądzicie? Mądrze? Bo wydaje mi sie, ze nie bardzo.