Och, szalony tydzień wciąż trwa.
W niedzielę kalorie celowo nieliczone. Pierwsze pół dnia byłam grzeczna ale wieczorem ucztowałam z okazji restaurant week i wiedziałam, że policzenie tego przerośnie mój móżdżek. Miałam okazję skorzystać w 2 miastach, w restauracjach z różnymi stażami i definitywnie wolę kuchnię klasyczną od nowoczesnej. W niedzielnym menu jedynie deser smakował mi bardziej. Połączenie kalafiora z czekoladą mnie osobiście podejrzanie przypominało coś rybnego w smaku ;))
Zakręcona ja, zakręcony i tydzień. W tym tygodniu na pewno nie poświęcę mojej kochance tyle czasu ile od siebie oczekujemy.
Poniedziałkowy trening już wypadł. Wtorkowy zrealizowany planowo. Wydaje,mi się,że jadam stosownie.
Oto krem z kalafiora z czekoladą i roszponką, definitywnie nie mój smak.
Przepiórka, marchew i seler. Warzywka pyszne, z przepiórką za dużo zabawy. Wolę gęś/kaczkę.
Gruszki wielbię w każdej postaci więc w zasadzie domyślałam się,że deser mnie przekona. W poprzedniej restauracji deser stanowiły lody cydrowe z lawendową polewą które ani nie smakowały tak dobrze ani nie jadło się ich zbyt wygodnie. Deser na + :)
Obowiązkowa towarzyska poobiednia kawa :)
Trochę moich misek
Makaron+łosoś+pieczary i szypior
Plan na dziś. Może galaretka nie jest super zdrowym produktem ale postanowiłam raz na jakiś czas przyswoić nieco żelatyny.
Zmieniony przez - karchola w dniu 2016-04-14 12:05:04
Zmieniony przez - karchola w dniu 2016-04-14 12:10:29
Zmieniony przez - karchola w dniu 2016-04-14 12:12:13