przeróbka termiczna pączka w maśle na wersję fit

ja mam małe dłonie i też mam kłopot z dobrym chwytem - szczególnie na dużych ciężarach - także witaj w klubie.

w sumie nie wiele zmian u mnie
Justyna w zeszłym tyg przypilnowała mnie na rehabilitacji :) chwała jej za to :D
sprawdziła czy ketla wkładam do odpowiedniej kieszeni w wiosłowaniu jednorącz - lewa ręka niestety idzie do kieszeni na biuście a raczej tak było w zeszłym tyg w tym już się przesuwa do kieszeni na wysokości pępka więc jest szansa że za tydzień trafi do odpowiedniej kieszeni :D
ruchomość z tygodnia na tydzień tej łapy poprawia się w kalejdoskopowym tempie a ja tyle czasu zmarnowałam. Tak to jest jak się nie wie do kogo uderzyć z problemem :(. Rok zmarnowany przez to.

W zeszłym tyg również inne zmiany zaobserwowałam - mniejsze ssanie po treningu - stwierdziłam że puls zaczyna się normować bo i mniejsze zawroty głowy były w czasie treningu

potem wyjazd na uczelnię - miało być @ dokładnie powinno być w pt ale chyba organizm się zajechał i się 3 dni spóźniło i dopiero jak na uczelni siedząc na dupsku plus szwendając się po starówce Bydgoskiej się dotleniłam i w pon odespałam co moje to we wtorek było zerwanie zaworu - w takim stanie niestety ale trening nie do przejścia z powodów zbyt słabych zabezpieczeń, ale plus 2 dni i po zawodach - wczoraj już można było iść na trening

zmieniłam ciut rozgrzewkę i zamiast ergometru 1000 m poleciałam na maxa na bieżni 1600 m aby skalibrować pulsometr - monitoring nie był włączony więc tylko co zerknęłam, że były chwile z pulsem 182 co nie wyklucza i wyższego

za to na trening właściwy już skalibrowany o moje gabaryty i test wydolnościowy załączyłam
wynik spalone 500 kcal, puls średni 142 puls max 178

micha niedoszacowana rano była więc skończyło się obfitą kolacją
kcal wreszcie mogę zacząć przycinać więc było 1900 kcal = > co dało wymierne korzyści pojawiły się wreszcie prawdziwe domsy - szału nie ma ale widać że pełnej regeneracji brak :D - na przełomie kwietnia i maja to korzonki dały złudną nadzieję domsów.


A zapomniałabym - na przekór Justynie, ale żeby zaspokoić mój babski charakter to sprawdziłam jaka jest różnica w mc na cienkiej sztandze a na normalnej - duża - wygodniejsza na moje niedorozwinięte dłonie, ale żeby podnosić jeszcze ciężar przy cięciu kcal to bym nie powiedziała że to realne.


i na koniec ogłoszenie: oddam kawał łydki potrzebującym za free :) zbyt szybko mi się robią

Jak rozdają gdzieś łydki to ja się zgłaszam na biorcę. Może przestanę być bocianem.

Go girl! :) Pelne skupienie na buzce to i lydke wywalilo ;D

raczej od młodych lat trampki, szpilki od wielkiego dzwonu mimo krasnalego wzrostu a łydy pokaźne więc teraz jeszcze bardziej szpilek unikam

z resztą poza 2 głowymi uda to w nogach wszystko pokaźne nie tylko łydka :D.
kawałek z Kajko i Kokosz - szkoła latania
na sucho zanim się orłem zostanie :D




dziś trening był po śniadaniu
czyli między 15 a 16 a wcześniej była jak zwykle godzinna mobilizacja
nie zmierzyłam pulsu ani wydatku kcal ale w tym treningu mniej mnie serce poniewiera, nie mam zawrotów głowy ale dziś i tak się spociłam chyba przez ten jeden posiłek :D
w sumie miały być 4 posiłki ale były 3
śniadanie o 13, po treningu 16.30 -1 posiłek podzielony na 2 nie równe części (więcej po treningu)
i kolacja o 20 - miały być 2 posiłki ale weszła na 1 posiedzenie
ale chyba muszę robić isotonik bo bywa że na treningu mną telepie - więc muszę tu coś pokombinować
i może ten colagen z czymś zmieszam bo sam nie pitny jest a 2 puchy mam aby ratować pęknięty staw który nigdy nie pękł.


ewidentnie żołądek zakumał że ma więcej nie fikać i odkurzacza nie włączać :D szkoda że tak późno ale ważne że w ogóle.
wiosło znów mam luzy muszę dobić kolejne 5 kg.

tak więc powoli zaczynam mieć domsy dzięki temu że z kalorii schodzę ale jeszcze szału nie ma....
ale czas o nowym pasie albo 2 neoprenowych rzecz jasna mogę zacząć myśleć.... :D

To ja też się ustawiam w kolejce po kawałek łydy ;)

Kasieńka da się podzielić :) tylko jeszcze nie wiem jak :D

Parę kilo misiów utopionych w paru litrach kawy i ogarniemy jakiś sposób ;)

Malarka malarce proponuje miśki zatopione w kawie, chcesz powiedzieć oczywiście że po irlandzku? a nie lepiej od razu apsynt? zresztą uzupełnianie rosveratrolu przy koncepcyjnym myśleniu nigdy nie zaszkodzi :)

dziś trening pierwszy raz bez zawrotów głowy! chyba organizm się ustabilizował wreszcie.
2 pierwsze serie mc bez odłożenia sztangi dla poprawy chwyty
3- po 5 powtórzeniu
4 po 5 i po 7 ale i tak jest duża poprawa
sztanga babska,
wykroki - 2 pierwsze serie bez bujania się pewnie, energicznie, dalej już było gorzej
- stanie z obciążeniem na skosy (nie wiem jak to po naszemu się nazywa) - zmieniłam na 14 kg bo tylko po śniadanku a trening 16-17 ;) byłam i bym 16 nie dała rady
wiosło jednorącz - ostatni raz z 8 kg - minimalny ból lewej ręki ale ketelek wreszcie doszedł do biodra :) i czułam minimalny luz, next time wezmę 9 lub 10 kg aby za bardzo nie szaleć.
Niestety decha mnie nadal telepie, łapy nie wyrabiają :(

Jak na razie jeszcze nie było kolacji, dopiero co wsunęłam w siebie posiłek po treningowy, który był połową śniadania więc trzeba trochę porzeźbić aby weszło gładko a śledzi nie mam :D

A choćby i po rosyjsku (w końcu misie zobowiązują) ;)