Umięśnione, masywe nogi.

Witam, chciałabym pewnych wyjaśnień oraz pomocy. Do gimnazjum dużo biegałam, zwykle na krótkie dystanse, moje nogi bardzo się rozrosły. Od gimnazjum zaniechałam takich ćwiczeń i biegałam naprawdę rzadko, zwykle gdy ktoś mnie prosił tylko by iść na zawody. Grałam sporadycznie w koszykówkę, ale na ogół nie robiłam nic, by moje nogi jakoś się rozrosły. Przez to boję się wziąć za jakiekolwiek ćwiczenia. Widzę wyraźne zarysy mięśni na łydkach i udach. Boję się, że gdy wezmę się za jakieś ćwiczenia to zamiast pozytywnych wyników dostanę rozczarowujące. Często słyszałam, że mam męskie nogi, a kiedy ktoś nie chciał używać tego określenia to po prostu mówił "mięsiste, umięśnione". Dla mnie kobiety - to istny koszmar. Dodam, że jestem niska, ledwie 158 cm, przez co wygląda to naprawdę źle. Moim pytaniem jest, czy trening typu "smukłe nogi" (pajacyki, przysiady, skłony) jakoś mi pomogą, czy uzyskam efekt odwrotny? Polecacie jakieś ćwiczenia, by moim nogom zamiast przyrosło masy to jej ubyło?

Problem właśnie we wzroście. Jestem naprawdę bardzo niziutka i nogi po prostu nie są proporcjonalne :(

Bez zdjęcia nie uwierzę. Tzn - wiele już było tutaj kobiet z "umięśnionymi" nogami, które jakoś specjalnie rozbudowane wcale nie były.

Generalnie rozmiar i kształt mięśni to kwestia genetyczna. Jeśli kobieta ma bardzo smukłe mięśnie, to jest to przede wszystkim kwestia wrodzona, trening ma drugorzędne znaczenie. Jeśli natomiast jesteś gruszką, to pole manewru masz bardzo ograniczone. Te nogi zawsze będą większe. Smukłe nogi nie zmniejszą rozmiaru mięśni, mogą co najwyżej cię odchudzić.

Dalej - każda aktywność powoduje podchodzenie mięśni wodą - więc nawet cardio u kobiet ze skłonnością do puchnięcia będzie zwiększać obowdy.

Zdaje się, że oficalne stanowisko ladies w kwesti maswynych nóg jest takie, że lepsze mocne umięsnione, niż mocne flakowate i tłuste. Sylwetkę koryguje się pracując nad tymi elementami sylwetki, nad którymi się da - tzn nad tymi, które chcemy powiększyć.

jurysdykcja

Bez zdjęcia nie uwierzę. Tzn - wiele już było tutaj kobiet z "umięśnionymi" nogami, które jakoś specjalnie rozbudowane wcale nie były.

Generalnie rozmiar i kształt mięśni to kwestia genetyczna. Jeśli kobieta ma bardzo smukłe mięśnie, to jest to przede wszystkim kwestia wrodzona, trening ma drugorzędne znaczenie. Jeśli natomiast jesteś gruszką, to pole manewru masz bardzo ograniczone. Te nogi zawsze będą większe. Smukłe nogi nie zmniejszą rozmiaru mięśni, mogą co najwyżej cię odchudzić.

Dalej - każda aktywność powoduje podchodzenie mięśni wodą - więc nawet cardio u kobiet ze skłonnością do puchnięcia będzie zwiększać obowdy.

Zdaje się, że oficalne stanowisko ladies w kwesti maswynych nóg jest takie, że lepsze mocne umięsnione, niż mocne flakowate i tłuste. Sylwetkę koryguje się pracując nad tymi elementami sylwetki, nad którymi się da - tzn nad tymi, które chcemy powiększyć.

Oto zdjęcie na szybko moich nóg. :)

Ale fajne :)

Wiesz co, tak szczerze, to ja myślę, że nic z tym nie zrobisz. Taki masz kształt czworogłowych, że mocno wystają. Łydki też masz zaznaczone. Nie wiem, może rozciąganie minimalnie by pomogło, ale to tylko jeśli masz jakieś przykurcze. Jak schudniesz, to ci wylezie rzeźba - a to nie pomaga w uzyskaniu kobiecego wyglądu.

Nie wiem, czy taka rada cię satysfakcjonuje, ale ja bym serio poszła w sportowy wygląd, zamiast walczyć o smukły i wiotki. Po co walczyć z naturą. Popracuj nad tyłkiem, nie wiem, może warto rozbudować trochę głowę przyśrodkową i masz super atletyczną sylwetkę. Mięśnie wcale nie tak łatwo spalić, a nawet jak się uda, to efekt może być daleki od zamierzonego.

Oooo takie jak moje :) ja mam 155cm. i od zawsze nogi były moją zmorą (krótkie z mocno zaznaczonymi łydkami, oraz wystającym czworogłowym. I co zrobiłam? pogodziłam się z tym i postanowiłam że wykorzystam ich "atletyczny" wygląd i zabrałam się za ćwiczenia skupiające się na udach oraz pośladkach oraz dodatkowo bieganie. Uda zmniejszyły swoją objętość o 5cm. (więcej nie chcą ruszyć) ale i tak jest super, teraz ładnie te mięśnie się uwidoczniły i nogi wyglądają na bardziej smukłe.

Tak jak jur - nogi masz super. Dobudujesz trochę pośladków i będzie ideolo.

Myślę nad Skalpelem Chodakowskiej i jej treningi/ dodatki do ćwiczeń na smukłe nogi. Do biegania mam zamiar wrócić gdy zrobi się ciepło, na długi dystans. Samych nóg szczerze nienawidzę, nie jestem fanką takich sylwetek więc jeśli da się coś z nimi poprawić to chętnie spróbuje wszystkiego. :)

Reira, ale na jakiej zasadzie one mają działać, te treningi? Na jakiej zasadzie mają zmniejszać mięśnie? Nie ma takiego czegoś jak wysmuklanie - taki proces biologiczny nie istnieje.

Mogą spalić tłuszcz i tyle. Mocno umięśnione nogi wcale nie wyglądają dużo bardziej delikatnie odtłuszczone. Serio zastanawiam się na jaki efekt liczysz. Bo mięśnie owszem, można spalić, ale to nie wygląda ładnie, tylko niezdrowo.


Zmieniony przez - jurysdykcja w dniu 2016-01-22 18:06:46

Na jaki efekt? Sama nie wiem, szczerze - nie znam się szczególnie bardzo. Przeczytam coś raz na jakiś czas, ale znawcą nie jestem. Wiem jedynie, że dla mnie takie nogi to prawdziwa zmora. Tak, wiem, kiedyś słyszałam o spalaniu mięśni i zdaje sobie sprawę jak szkodliwe to jest. Nie oczekuję cudów, chciałabym po prostu w jakiś sposób sprawić by były trochę bardziej kobiece.

Bo wiesz, ja ty bym chciała mieć talię osy, większy tyłek i nogi dłuższe o jakieś 5 cm. Ekhem.

Ciało to niestety nie jest plastelina. Bo ty możesz sobie flaki wypruć próbując coś z nimi zrobić, a może się skończyć tak, że nie zmieni się nic, albo będzie wyglądać w twojej opinii gorzej. Jak ktoś łatwo buduje mięśnie, to nie tak łatwo się ich pozbyć. Szczególnie, że lubiąc ruch ciężko z niego kompletnie zrezygnować (btw - najlepsza metoda na spalenie mięśni to unieruchomienie).

Ja bym tym nogom odpuściła i skupiła wysiłki na czymś, co faktycznie ma sens, ładnym tyłku czy płaskim brzuchu. Ew. zrezygnuj z tych treingów, które mogą dodatkowo stymulować rozrost mięśni, jak właśnie sprinty, o których wspominałaś.


Zmieniony przez - jurysdykcja w dniu 2016-01-22 18:19:36

Cóż, co do górnej partii ciała to faktycznie mam ładną. Płaski brzuch, lekki zarys kaloryfera, ładne ramiona. Nie mam na co narzekać. Samo chudnięcie z tłuszczu idzie mi naprawdę bardzo prosto, gorzej właśnie z mięśniami. To cholerstwo ni cholery nie chce się zmniejszyć, ale prawdę mówiąc nie chcę się poddawać. Ale nie chcę też przechodzić do tego radykalnego rozwiązania, czyli spalania mięśni. Naprawdę nie ma żadnej możliwości na poprawę nóg nie rezygnując z ćwiczeń? :(