- 175cm
- ekto
- 68kg (nie wyglądam chudo, zalany też nie jestem)
- Powrót po rocznej przerwie i obecnie 8 miesiąc treningów
Według kalkulatora z potreningu 3005 kcal do utrzymania wagi czyli pewnie jakieś 3500-4000 żeby zauważalnie iść w górę. Według tego co teraz jadłem naciągając sporo ryżem to ledwo jestem za połową tego.
Ogólnie sprawa ma się tak, że nie trzymam dokładnej diety i nie liczyłem do tej pory kalorii. Jadłem po prostu te 5 posiłków dziennie i ćwiczyłem oczekując efektów a zależy mi głównie na masie. Efekty są, ale nie tak spektakularne żebym był z tego nie wiadomo jak szczęśliwy i wiem, że mój problem leży w braku dodatniego bilansu kalorycznego.
Problem polega też na tym, że nie jestem w stanie z powodu braku kasy trzymać się jakiejś nie wiadomo jakiej diety.
Produkty, które mam możliwość zjedzenia:
- kasza
- ziemniaki zazwyczaj przy obiadach z surówkami
- jajka (nie zawsze)
- udko kurczaka (tutaj też nie zawsze, w sensie jak jest to jem)
- płatki owsiane
- płatki kukurydziane
- ryż w sporych ilościach zazwyczaj z mlekiem
- jabłka
- makaron (nie zawsze)
- ryby (bardzo rzadko)
Pewnie znajdzie się w tym jeszcze pare innych drobnych rzeczy. Nie mam możliwości mieć pod ręką ciągle wszystkiego i z braku czasu na robienie z nich jakichś dań. Nie wiem też jak to podzielić/rozpisać żeby to miało ręce i nogi i żeby wyszła z tego nadwyżka kalorii
Będzie co z tego, czy nie ma sensu czekać na masę?