Na trasie z Koniem - Bangkok, Kuala Lumpur od 42 strony.

Moze i wzrost, pewnie tak, ale bardziej przez kolor skory taka sensacja, to ze bialy.

biały jak biały, wyobraźcie sobie co się musi dziać jak widzą murzyna 2m wzrostu

A podobno najwyzszy czlowiek na swiecie jest Chinczykiem :)

Possible

Na mnie najwieksze wrazenie zrobiolo to zdjecie w poscie gdzie opisujesz dzien 3, to pierwsze, z tymi wysokimi budynkami.To wyglada jak z jakiegos filmu SF, jak z jakiejs mrocznej przyszlosci - potezne miasto moloch, wszystkie wiezowce takie same, cos jak w Incepcji, niesamowite wrazenie. To nie jest jak np. w USA w jakims downtown, ze sa roznorodne budynki, tutaj - przynajmniej na tym zdjeciu . wszystkie takie same -przytalaczajace...

były 2 kolory. Ale faktycznie tak to wygląda, zwłaszcza, że ciągną się kupę czasu, dodatkowo za nimi od pewnego momentu widać zarysy gór, co robi jeszcze lepsze wrażenie, ale za słaby aparat by to uchwycić.


Zmieniony przez - Koniu151 w dniu 2015-10-06 04:41:52

Wpis z dziś dam jutro, mam sporo materiału z 2 fajnych miejsc. :) wpisów tak jak z USA dam na pewno więcej niż dni by nie robić tasiemców.

Pekin - Dzień 6 : Park Ritan, Świątynia Dongyue

Niestety albo coś złapałem, albo nie służy mi smog, bo trochę się pochorowałem. Gardło całe zawalone śluzem, osłabienie, dobrze, że dziś mieliśmy krótką wycieczkę(ale o tym w kolejnym wpisie) bo bym nie dał rady. Niestety jestem nieco rozczarowany, liczyłem, że w aptece dostanę jakieś zioła, czy coś, tak z klimatem , a dostałem to samo co u nas - pastylki do ssania i jakiś roztwór do picia, chyba z prawoślazem.

Natomiast co działo się wczoraj?
Odkryliśmy w przewodniku, że w okolicy hotelu mamy 2 ciekawe miejsca. Musieliśmy przejść pieszo może z kilometr do jednego miejsca i kolejny do drugiego. Podróż w większości wśród zieleni, dookoła ambasady, więc całkiem ciekawie można było podpatrzeć, kto jak mieszka. Największy pałac ma chyba ambasador Wielkiej Brytanii. Polski nie widzieliśmy.

Zaczęliśmy od Parku Ritan. Z 30 minut szukaliśmy jak tam się dostać, bo przecież to tak oczywiste, że do parku wchodzi się przez...sklepy. Brama wejściowa oczywiście była, jednak nie od naszej strony, stąd takie zamieszanie.
Sam park na pewno warty zobaczenia, ładny, klimatyczny, jak się nie mylę w kształcie koła. W środku poza zielenią, skałami, jeziorkiem itp małe wesołe miasteczko, sprzęt do aktywności na świeżym powietrzu, od drążków, przez stoły do ping ponga, po skałkę wspinaczkową.
W środku widać wielu aktywnych Chińczyków, głównie seniorów, jedni tańczą, drudzy uprawiają streetworkout, trzeci wciskają turystom książeczki z Mao, czyli standard.

Kolejny przystanek Świątynia Dongyue. Nie będę się tu bawił w przepisywanie przewodnika, napiszę tylko tyle ile wiem i sprawdziłem - jest to świątynia taoistów(?), poświęcona jednej ze świętych dla nich gór. Figurki w środku przedstawiają bogów i ich departamenty - zwierząt, deszczu itp itd. Z kolei na tych pionowych "nagrobkach" opisane jest życie fundatora świątyni - jakby ktoś się zastanawiał po co i na co to. Generalnie miejsce ładne, jednak powoli czuję przesyt tą architekturą, wszystko wygląda tak samo/podobnie, więc chodzenie od świątyni do świątyni czy pałacu już trochę mnie nudzi, co odczuwałem szczególnie dziś. Dlatego jutro jak się lepiej poczuję - zoo.

























































Zmieniony przez - Koniu151 w dniu 2015-10-07 10:21:40

Pekin - dzień 7
Zakazane miasto, Świątynia nieba, Pałac Letni

Ostatnie 3 dni naszej wycieczki nie wyglądały tak jak byśmy chcieli. Niestety choroba złożyła mnie tak, że wczoraj wieczorem chciałem już pisać testament, ale mam jakiś chiński specyfik, który w miarę postawił mnie dziś na nogi. Co ciekawe nie ma na tym dawkowania, więc łykam tak na oko, ważne że pomaga. Pora więc coś tam naskrobać.

Przed wczoraj odwiedziliśmy trzy powyższe miejsca. Wykupiliśmy wycieczkę z przewodnikiem, byliśmy sami, więc można powiedzieć, że wycieczka prywatna. Niestety na przewodników biorą tu chyba każdego kto umie powiedzieć po angielsku więcej niż "dzień dobry", wiedza na temat miejsc po których oprowadza już nie koniecznie jest potrzebna. Zarówno przy pierwszej wycieczce, jak i tej zauważyłem też, że przewodnicy mają wyj**ane na grupę. Poprzedni przewodnik, nie bardzo się nami w ogóle interesował, odchodził bez patrzenia czy jesteśmy za nim. Ten z kolei zostawił nas na ponad godzinę pod Zakazanym miastem - poszedł niby po bilety, ale inni wracali z nimi już po kilku minutach, ten po drodze, spotkał kolegę i widocznie im się dobrze gadało.
Samo oprowadzenie - w przewodniku było napisane, że na Zakazane miasto, by dobrze je ogarnąć potrzeba 3 dni, mu zajęło to 30 minut, cała wycieczka skończyła się z kolei 6h przed czasem. To w moim stanie akurat bardzo mi pasowało. Tak jak pisałem te wszystkie zabytki wyglądają dla mnie już tak samo i nieco mnie to nudzi, jednak zobaczyć oczywiście warto. Tak jak przy poprzednim wpisie nie będę się tu rozpływał, że tak ładnie i w ogóle, w tej alejce to tamto, napiszę jedynie 2 słowa co widać na foto.

Zakazane miasto, czyli siedziba dynastii Ming i Qing. Punkt w samym centrum Pekinu obowiązkowy do zwiedzenia. Co w środku? Olbrzymia powierzchnia, budynki, budynki, budynki i oczywiście park, chyba nie widzieliśmy jeszcze miejsca gdzie park nie byłby integralnym elementem. Park bardzo ładny, niestety przewodnik tak pędził, że nie dało się nim nacieszyć.

Świątynia Nieba - kolejna świątynia taoistyczna, gdzie członkowie obu powyższych dynastii odprawiali modły, jak się nie mylę o urodzaj plonów. Co w środku? Oczywiście park i dużo budynków.

Pałac letni - tu rezydowała jedynie dynastia Qing, w trakcie lata. Oprócz budynków i parku jest tu też jezioro. Wygląda to bardzo malowniczo, jednak przez mgłę nie dało się wiele pokazać na fotkach.

Podsumowując, tak jak już pisałem o wiele fajniej jest przejść się tu ulicami czy to mieszkalnymi, czy handlowymi i chłonąc atmosferę niż łazić i zwiedzać. Gdybym miał wrócić do Chin wybrałbym się raczej na wieś/w dzicz nie kolejny raz do miasta. Pewnie kiedyś...zobaczymy.















































I jeszcze bonus-ciekawostka - tak się nosi w Chinach spinki do włosów.






Zmieniony przez - Koniu151 w dniu 2015-10-09 12:57:30

Już w domu, aklimatyzuję się powoli i ogarnę coś tam jeszcze dziś.

To teraz jaki kierunek ?

zobaczymy ile na remont pójdzie. patrząc na to ile już wyszło to pewnie Grecja.