To może tak. W jakiś wolny dzień.
Ugotuj 10 - 15 jajek na twardo. Przygotuj sobie trzy kostki masła ekstra (pokrojone na 8 części - po 25 g), słoik dżemu/powideł śliwkowych i wodę (może być kranówka)
Zjedz dwa jajka i pół kostki masła. Ostatni kęs masła posmaruj powidłami (dlatego takie małe te kostki
) ale pamiętaj: dżem to tylko katalizator reakcji, a nie pożywienie (jedna łyżeczka około 8 g). Zapisz godzinę.
Jak tylko poczujesz głód to od razu smaruj po jajo. 1 jajo;
50 g masła; płaska łyżka dżemu - taki zestaw to jedna porcja. Jesz aż nie musisz, ale nie jesz na zapas. Zapisuj godziny. Karmienie na żądanie. Czujesz cień głodu - jesz. Możesz na jedno posiedzenie zjeść kilka jajek, ale zawsze w tej proporcji.
Wieczorem liczysz ile zjadłeś jajek, masła i dżemu. Wklepujesz do kalkulatora i coś wychodzi. Wiesz też jak się czułeś, czy był power i czy chodziłeś głodny. Przy okazji wyjdzie Ci "naturalne" zapotrzebowanie. I teraz możesz to potraktować jako constans. W DT dokładać wszystkiego, albo po prostu trzymać miskę. Jajka i masło są na tyle monotonne, że nie będzie Cię ciągnęło do podjadania. Jeżeli będzie faza i obsesyjne myślenie o dżemie (nie będziesz się mógł doczekać) to zmniejsz porcje dżemu o połowę.
Można to zrobić z kiełbasą, mięsem pieczonym itp. ale wtedy nie ma takich precyzyjnych wartości jak przy jajkach i dodatkowo pojawia się sól. No i zważ się żeby zobaczyć jak taki jeden dzień wpłynął na Ciebie (wody powinno ubyć).
Evo kiedyś pisał: im lepsze masz białko tym prostsze cukry i tym więcej ich. Chyba chodzi o to żeby wyeliminować białko jako potencjalne źródło glukozy. Oczywiście można próbować ustawiać się na oko. Kłopot z tym, że można grubo nie trafić.