Wiek : 23
Waga : 79
Wzrost : 195
Brzuch w najszerszym miejscu ~86 cm
Biodra ~97
Szacunkowy poziom tkanki tłuszczowej : zdjęcia
Aktywność w ciągu dnia : studia / obecnie wakacje - praca
Uprawiany sport lub inne formy aktywności : 3x FBW, 4x bieganie
Odżywianie :
Cel : dokończenie redukcji poprzez spalenie tłuszczu w dolnej części brzucha
Ograniczenia żywieniowe : brak
Stan zdrowia : kilka wybranych badań na koniec, brak przeciwskazań
Preferowane formy aktywności fizycznej : bieganie, siłownia
Stosowane aktualnie i wcześniej preparaty : WPC, domowy spalacz z artykułu na potreningu.pl
Czy możliwe jest wprowadzenie suplementów : jeśli zajdzie potrzeba
Stosowane wcześniej diety : niskowęglowodanowa (carb nite)
Witam serdecznie,
Przychodzę na forum z prawdopodobnie wałkowanym już wielokrotnie problemem skinny fat, ale wierzę, że każdy przypadek jest indywidualny - dlatego zakładam temat i proszę o rady.
Oto skrócona historia mojej rocznej (nie)przemiany.
W maju 2014 roku po kilkumiesięcznej redukcji opartej na zmniejszonej podaży węgli (ostatecznie do 100 g) zdecydowałem się zakończyć redukcję, przy stanie widocznym na zdjęciu. Teraz uważam to za błąd, mogłem jeszcze dalej pociągnąć i spróbować zrzucić jeszcze trochę tłuszczu.
Wchodzę na masę w czerwcu - bardzo ostrożnie, dodając kilkadziesiąt g węgli tygodniowo. Waga ani drgnie. Przez 2 miesiące nie przybywa praktycznie nic, a ja ciągle zwiększam węgle (do nawet 450 g), coraz mniejszą wagę przykładam do ich jakości (myśląc, że może jednak jestem ekto)... Przez cały lipiec pracowałem fizycznie, chociaż nie nazwałbym tego harówką. No i stało się - w sierpniu nagle przybieram 2-3 kg i 4 cm w pasie. Jestem zdenerwowany, bo wiem ile będzie mnie kosztowało spalenie tego. Nie chcę skakać z powrotem na głodowy bilans (o tym za chwilę), więc decyduję się dalej robić 'masę', licząc na zrobienie jakichś tam mięśni i późniejszą (kolejną) redukcję. Stan na koniec tej masy także widoczny na zdjęciu... Myślę, że ono wystarczy za jakikolwiek komentarz.
Pod koniec lutego wchodzę na redukcję. Najpierw powoli obcinam kalorie. I teraz ważna sprawa - porady w stylu obetnij o 300-500 kcal, dodaj aeroby itd. nie działają na mnie wcale. Tracenie wagi rozpoczyna się u mnie dopiero przy kaloriach rzędu 2100 i mniej, co przy moim wzroście jest już raczej głodową wartością. Dodając do tego przedział kaloryczny z czerwca-lipca mamy wielki zakres (~2300-3500) przy którym przez ostatni rok nie działo się absolutnie nic. W końcu przechodzę na 100 g węgli dziennie (oczywiście stopniowo), a po Wielkanocy wchodzę na CN. Waga leci dobrze, samopoczucie jest różne, ale daję radę. Ładowania węglami bardzo pomagają. Siła poleciała kompletnie w dół. Czasami nie mam siły biegać, ale wszystko jest pod kontrolą. I w taki sposób doszedłem do momentu, w którym jestem. Ściana zaczęła się pojawiać w połowie czerwca, efekty się zatrzymały. Od dwóch tygodni moja dieta jest dużo luźniejsza, tzn. nie liczę kcal, staram się opierać głównie na systemie białko + tłuszcz, węgle po treningu, ale różnie to wychodzi. Wydaje mi się, że zostałem na takim samym poziomie, jednocześnie łapiąc trochę oddechu. Dało mi to motywację do kolejnych działań.
Cel:
1. pozbycie się tłuszczu w okolicy pasa i bioder
Nie popełnię po raz kolejny tego błędu i nie zacznę budować masy. Mam zamiar pozbyć się tłuszczu w okolicy brzucha i bioder raz na zawsze i już nigdy nie być zmuszonym do tak drastycznej redukcji. Nie jestem w tej chwili nawet psychicznie gotowy na rozpoczęcie masy, więc w ogóle nie widzę takiej opcji. Chciałbym uporać się z tym jak najszybciej, ale poświęcę tyle czasu ile będzie trzeba. Zejście do poziomu tłuszczu (poziom mięśni już jest) typowego dla chudzielca i rozpoczęcie zabawy w siłownię 'od nowa' (ale z jakimś tam doświadczeniem ;) ).
Myślałem, o konsultacjach z dietetykiem. W porównaniu do tego ile pieniędzy wydałem na siłownię przez ten niejako zmarnowany rok, nie widzę teraz możliwości by żałować ich w takiej kwestii. Jestem też gotów zrobić wszystkie niezbędne badania, jeśli pomoże to ustalić przyczynę problemu.
2. rozpoczęcie budowania czystej masy mięśniowej - ale nie o tym jest ten temat ;)
Ogólnie o tym co robiłem/nadal robię:
Dieta - nie była najlepsza jakościowo ze względu na ograniczone finanse, ale starałem się czerpać białko z kurczaka, jaj, twarogu, wpc, do tego tłuszcze z masła, serów. Jadłem dużo warzyw. Tutaj jest oczywiście największe pole do poprawy, ale potrzebuję konkretnych wskazówek (znowu dietetyk). W dni cbl wchodziły słodycze, ale ze dwa razy zdarzyły mi się 'czyste' ładowania. Obecnie przebywam w domu, więc mogę sobie pozwolić na trochę lepsze jedzenie, ale z drugiej strony jestem uzależniony od innych osób co do obiadów - jednak na pewno da się to ominąć. Walczę też z pokusą wszędzie dostępnych słodyczy/ciast, dlatego myślę, że potrzebuję dokładnej rozpiski żywieniowej i narzucenia sobie odpowiedniego rygoru.
Trening siłowy - dotychczas głównie fbw 3x w tygodniu, wolne ciężary i sprawdzone systemy (Knife, SS, 5/3/1). Docelowo (życiowo) chciałbym ćwiczyć 5/3/1, bo bardzo odpowiada mi tempo progresji (przy standardowym dla początkujących 2,5 kg/tydz bardzo szybko się wypalałem). Jak skończę redukcję na pewno zacznę ten trening. Obecnie jeden z wariantów Starting Strength.
Bieganie - od stycznia biegam pod kątem startów ulicznych na 10 km (mam przed sobą kolejne 3 jesienią). W tej chwili jest to ok 30 km tygodniowo (różne tempa, planuję wg książki). Szykuje się przebiegnięcia dystansu 11 XI w okolicy 48-49 min, więc jestem totalnym amatorem. Odpowiadając na prawdopodobne zarzuty - tak, chcę biegać w ten sposób (nie jestem gotowy na interwały, na tym poziomie nie są mi potrzebne), sprawia mi to przyjemność i prawdopodobnie jest obecnie nawet ważniejsze niż siłownia ze względu na widoczny progres i cel :)
Rzeczy, które mogą się przydać - czyli badania jakie robiłem w ostatnim czasie.
2013
RTG - niewielkie prawowypukłe skrzywienie kręgosłupa lędźwiowego, spłycenie fizjologicznej lordozy lędźwiowej
2014
TSH - 236 uU/ml (norma 0,27-4,2)
2015
Glukoza 100,05 mg/dl (norma 60-99)
Kortyzol 535 nmol/l (norma rano 171-536)
Mocz - wszystko ok
Test. całkowity 6,11 ng/ml (norma 2,8 - 8)
I tak myślę o wykupieniu konsultacji z dietetykiem, ale każda opinia może być pomocna ;)
P.S. Powstrzymajcie się proszę z 'wyglądasz jak [..], nie p******* i rób masę', bo to nie jest takie proste ;)