ach,nadszedl dzien,gdy w pelni zgodze sie z Puarem.
no dobra,jeszcze tak samo jak on,uwazalem,ze hipopotam by pokonal anakonde,ale tym razem w kwestii MMA.
bez urazy,ale wyrazenia typu: "MITYCZNE Cardio Velasqueza"
i zdanie: "To był dokładnie ten sam Cain który masakrował swoich przeciwników! Ten sam, nie gorszy, ani nie lepszy."
to juz sa herezje.
JDS moze i nie korzystal tak swietnie z klinczu jak Werdum, moze i jest lepszym "meczapem" dla Caina - pewnie,tutaj zgoda.
To,ze Fabricio tak swietnie z tego korzystal,plus konkretnie obil Caina tez mialo wplyw - to oczywiste.
ale bez przesady, Velasquez w walkach z Cigano byl w stanie walczyc 5 rund na tych samych obrotach i wygladac,ze ma sily na kolejnych 5. Werdum moglby sie nie ruszac,a i tak Cain w trzeciej by plywal,podejrzewam,ze wszedlby na 10 pietro i musialby dochodzic do siebie (zwlaszcza,ze to kolejne 15m n.p.m HŁE HŁE). przeciez on dyszal w wywiadzie po walce tylko troche mniej niz Pudzian po swoich.
w zasadzie,to nie wiem,co tutaj w ogole omawiac,bo jesli ktos nie widzi gorszej wytrzymalosci tlenowej niz zwykle,no to trudno. aczkolwiek tak,jak nie zapedzalbym sie w dyskusje,czy ciosy Caina mialy mniejsza moc itd,co pisalo pare osob,bo tutaj juz jest pole do dyskusji,tak akurat ta kwestia wydaje mi sie oczywista i serio sie dziwie takiej ocenie. pewnie wynikalo to z wzmozonych kontroli,wysokosci i dlugiej przerwy.
niewazne,bo nie umniejszam zwyciestwa Werduma,wygral zasluzenie i
kij w oko Cainowi. jego sprawa w jakiej dyspozycji wyszedl do klatki, Fabricio wyszedl w optymalnej dyspozycji i chwala mu za to.