Zacznę od tego, że od około 2 miesięcy zupełnie zmieniłam moją dietę. Jem naprawdę czysto, niestety mój organizm bardzo źle przyjmuje te zmiany. Od 2 tygodni mam permanentne wzdęcia, okropne gazy.
Pięknie się zredukowałam, tłuszczyk spadł, straciłam zupełnie boczki, wszystko super, tylko ten brzuch jak balon cały czas opuchnięty. Wieczorem wyglądam jak kobieta w ciąży, dół brzucha ogromny i twardy. Okropnie się wtedy czuję - ociężała, spuchnięta, napompowana, osłabiona, dramat!
Na początku wywaliłam z dietey cebulę i czosnek (z wielkim żalem, bo uwielbiam), niby odrobine pomogło, ale nie na długo. Nie włączyłam ich spowrotem do dietey, bo boję się, że będzie gorzej.
Jestem załamana i nie wiem co mam z tym zrobić, ten brzuch mnie załamuje!
Ale zmierzam do tego, że co tydzień robię sobie cheat meal w postaci lekkiej kolacji w restauracji (np. sałatka z warzywami i inykiem/łososiem bez żadnych sosów, bądź grillowany szaszłyk z kurczakiem i warzywami) a na deser (wiem pewnie to szok dla wielu z Was będzie) 5-6 gałek lodów. Ja po prostu KOCHAM lody! Na drugi dzień zwiększam dawkę kalorii o 100 i tego się trzymam cały tydzień, i tak z tygodnia na tydzień wychodziłam z 1000kcal, teraz jestem na etapie 1500kcal po wczorajszym cheat meal.
Do senda. Po cheat meal czuję się świetnie, wyśmienicie wręcz. Wczoraj przed wyjściem po całym dniu normalnego zdrowego jedzenia byłam znowu nadmuchana jak balon i czułam sie potwornie, zjadłam we włsokiej restauracji całą małą pizzę na cieniutkim cieście z wędzonym łososiem i grillowanymi warzywami + 6 gałek lodów i CUD! Brzuszek płaski i po powrocie do domu waga pokazywała mniej niż przed wyjściem. Dzisiaj rano prawie kilogram w dół i świetne samopoczucie. Zjadłam śniadanie w postaci omleta z 3 jajek na którego wyłożyłam serek wiejski lekki i brokuła, pieczarki i pomidory ugotowane na parze i własnie zaczynam czuć bulgotanie w brzuchu i mój brzuch znowu zaczyna powoli robić się bańką....
Błagam pomóżcie!