A teraz ja wam cos napisze.Trenuje Jeet Kune Do.I moje postrzeganie Bruce`a bardzo sie zmienilo, odkad zaczalem interesowac sie SW.Na poczatku, byl dla mnie nadczlowiekiem i nigdy nie sadzilem, ze bede choc w polowie tak dobry jak on.A to wynikalo z komercji na jego temat.Gdy zaczalem mu sie blizej przygladac, czytac o nim artykuly i jego wlasne wypowiedzi, okazalo sie ze byl tylko zwyklym czlowiekiem.Ale za to kochajacym to co robi, dlatego lepszym niz ktokolwiek inny."It is not what you do, but how well you do it".Tak mowil Bruce.I mial racje.Nie ograniczal sie do zamknietego stylu.Jestem pewien, ze gdyby przekonal sie, ze
przybieranie na masie pozwala na rozwiniecie sily czy czegokolwiek innego, to by chodzil na silke.Poza tym chodzil, ale traktowal to raczej jako dodatek.
Po drugie: nie byl tylko teoretykiem.Zanim zaczal sie interesowac SW a takze pozniej, wdawal sie w liczne bojki.Nie potrafie powiedziec z jakimi ludzmi (wsrod Chinczykow w owych czasach wielu karkow nie bylo), ale to jest tez doswiadczenie.Np: walka z kilkoma przeciwnikami.
Po trzecie: moj trener JKD jest niezle przypakowany i sam powiedzial juz na poczatku, ze przez to nigdy nie bedzie tak szybki jak Bruce. A uwierzcie mi, wolny to on nie jest.
Po czwarte: zrobilismy kiedys z kumplem male doswiadczenie. Zarowno ja jak i moj kumpel cwiczymy JKD. Zaprosilismy wiec jego kuzyna (ok 43 w bicepsie i generalnie kark nie z tej ziemi), ktory pokpiwal z nas, zebysmy zaczeli cos w koncu jesc (ja mam 33 w bicku). No wiec zaprosilismy go na sparring. Koles czesto wdawal sie w bojki i nawet troche w wiezieniu siedzial. Moj kumpel zaczal z nim sparowac. Unikal ciosow, robil zbicia, trzymal dystans i po minucie tak sie jego kuzyn zmachal, ze nie byl w stanie dalej walczyc. Ale UWAGA! Jego ciosy wcale nie byly takie wolne, jak to na poczatku myslelismy ze beda.Nie lekcewazcie wiec karkow.
Po piate: przez rok chodzilem tylko na silke. Ladnie przybralem na masie.Ale w pewnym momencie zaczalem odczuwac pewien dyskomfort, z powodu przeszkadzajacych mi miesni.Bylem po prostu wolniejszy i techniki byly jakos "inne". Dlatego zbilem mase i teraz wciaz chodze na silke (raz w tyg.), ale glownie trenuje SW.
Po szoste: wszystko jest wazne: technika, szybkosc, sila, wytrzymalosc, ale najwazniejsza jest technika.
Po siodme: ciekawe czy wiecie o tym co powiedzial Bruce o Muhamadzie Ali`m. Nie pamietam dokladnie wiec tak mniej wiecej : "Nie wiem czy dalbym mu rade. Poatrz, to tylko mala chinska raczka. Chcialbym z nim sie kiedys zmierzyc". Gdy to przeczytalem to wara mi opadla. Ale mysle, ze Bruce nie chcial lekcewazyc przeciwnika i to bylo takie przekomarzanie sie.
Po osme: jak ktos mi kiedys powiedzial na silowni: po co walczyc skoro samym wygladem mozna skutecznie zniechecac. Tylko, ze czasem nie ma wyjscia.Poza tym jesli ktos mysli ze jestes mniejszy (w sensie mniej umiesniony), to cie podswiadomie lub swiadomie nie docenia. Wiem to, bo sam czasem tak mam :).
Po ktorestam: nalezy sie szacunek Bruce`owi za to czego dokonal. Jest dla mnie jak Arnold S. w sprawach kulturystyki. Byli przeciez kolesie ktorzy wiecej zdobyli tytulow, a nawet mieli lepsza budowe, a i tak dla szerszej publiki sa nieznani.Wiem bo jak pisalem, troche sie pakowalo, wiec interesowalem sie tym.
Pozdro dla wszystkich fighterow.
Im więcej krwi na treningu, tym mniej na ulicy