Szacuny
369
Napisanych postów
11555
Wiek
12 lat
Na forum
11 lat
Przeczytanych tematów
103176
Nie wiem czy pomogę - ale ja jak robiłam wejście na podwyższenie to: 1. Pilnowałam tego żeby na podwyższeniu stała cała stopa. 2. Nie odbijałam się z tej na dole tylko wnosiłam ciężar na tej postawionej na podwyższeniu. Jak na początku robisz powoli to można dobrze kontrolować ruch i opanować chęć wybicia się z tej niżej... Aha - nie pochylałam się do przodu co często bywa mimowolnym ruchem..
Szacuny
0
Napisanych postów
1023
Wiek
41 lat
Na forum
10 lat
Przeczytanych tematów
26862
Dzięki wielkie Corum . Stopę stawiam zawsze całą na podwyższeniu, ale niestety faktycznie wybijam się z drugiej nogi. Popracuję nad tym .
11.02 DNT, tydzień 11
Aktywność: -> marszobieg ok 1 h
-> rozciąganie statyczne ok 0:30 h
Straszne mam zakwasy po wczoraj. Ale większość dość przyjemna, tylko w łydkach bardzo uciążliwe, ale u mnie tak zawsze.
Miska Poza miską: marchew surowa, rzodkiewki, brokuły, rosół na podrobach z gęsi, (marchew w misce to marchew gotowana)
Napoje: czarna kawa, woda, pokrzywa, mięta, czarna herbata, matcha
Tabsy: Venescin, magnez, Proenzi Comfort
Tak pomyślałam, że napiszę coś o tym jak się czuję na tej ilości kalorii, bo nic tu jeszcze nie pisałam. Otóż super. W sumie to chodzę spać zwykle nieco głodna. Bardzo pasują mi takie gigantyczne śniadania jak sobie robię - dzień dziecka na co dzień normalnie . Jedynie w weekendy (u mnie to dwa dni DNT) mam chwilami lekkie uczucie przejedzenia. Tak więc ogólnie wcale nie czuję się jak tucz . Jest fajnie .
Dziś tak spojrzałam na swoją miskę i ten cały woreczek 100 g kaszy i pomyślałam sobie o tym, że jeszcze jak mieszkałam z rodzicami, to jeden woreczek kaszy jedliśmy do obiadu na 3 osoby . Mama mojego wzrostu i ok. 90 kg, a tata też większość życia z solidnym brzuszkiem (on akurat nawet się ogarnął żywieniowo ze względów zdrowotnych). No nic, koniec refleksji .
Plus dzisiejsze pomiary. Zaczynam się zastanawiać co mi tam tak pod biustem rośnie i rośnie, bo może niedługo wybuchnie, czy coś? Oczywiście cieszę się, bo to w górnej połowie . Niestety ze smutkiem konstatuję, że skoro rośnie pod biustem, a biust wciąż ten sam, to znaczy, że cyc znika. No i lustro to potwierdza. Ale oczywiście nadal jest uroczy .
Zmieniony przez - PicaPica w dniu 2014-02-11 17:19:25
Szacuny
0
Napisanych postów
1023
Wiek
41 lat
Na forum
10 lat
Przeczytanych tematów
26862
Wiesz Obli, Ty to masz jakieś mega wyczucie . Tak sobie wczoraj dowaliłam tym marszobiegiem, że dziś czuję jakbym miała gwoździe w łydkach (zsumowało mi się z poniedziałkowym treningiem - dałam wtedy nieźle łydkom popalić). Dziś już po treningu grzecznie siedzę na tyłku i rosnę . Jutro pewnie też tylko sobie statecznie pomaszeruję i się porozciągam. Wczoraj mnie nosiło, bo po prostu od samego rana kursowałam tylko od biurka do kompa i z powrotem (całe 3 metry ).
12.02 Trening dla zielonych, zestaw B, tydzień 11
Ogólnie ćwiczyło mi się ok, lekko do przodu w większości ćwiczeń, ale bez szału jak ostatnio .
1) plank max czas - 35 s, 40 s, 45 s, 45 s
2) Martwy ciąg ze sztangą 46,5 kg x20, 46,5 kg x21, 47,5 kg x17, 47,5 kg x17
44,5 kg x23, 45,5 kg x20, 46,5 kg x18, 47,5 kg x15 Zamówiłam dalsze obciążenie jednak online i przyjdzie w poniedziałek - dlatego znowu skończyłam na 47,5 kg. Ale progresowałam liczbą powtórzeń, no i zaczęłam wyżej. MC bardzo, bardzo daje mi po brzuchu, przodach i wnętrzu ud, oraz dolnej części prostowników grzbietu.
3) Wykroki ze sztangą 1) 31,5 kg x19 na nogę, 2) 31,5 kg x18 na nogę, 3) 32,5 kg x17 na nogę, 4) 32,5 kg x15 na nogę
1) 30,5 kg x20 na nogę, 2) 31,5 kg x18 na nogę, 3) 32,5 kg x17 na nogę, 4) 32,5 kg x16 na nogę Celowo nie dokładałam obciążenia, tylko skupiałam się na technice. Nakręciłam kilka filmików, żeby zobaczyć co robię, bo nie chcę narobić sobie złych nawyków (kręciłam wykroki, ale na samym początku, jeszcze z hantelkami). Wiem, że dużo tych filmików wrzucam, ale póki nie ma protestów, to staram się bezczelnie wykorzystać tą fantastyczną możliwość, że ktoś, kto się zna może je ocenić . To jest seria z ostatniego obwodu. Widzę, że lekko się pochylam, ale raczej nie ma bata, żebym się nieco nie pochylała ze sztangą na plecach. No i widzę, że kąt mam ostrzejszy w nodze wykrocznej niż jak miałam hantelki. Czy powinnam zejść z obciążenia? Będę bardzo wdzięczna za wskazówki.
4) wiosłowanie hantelką 10,5 kg x17, 10,5 kg x17, 11 kg x15, 11 kg x16
Plus dwie dodatkowe serie "ćwiczebne" ze sztangą 23,5 kg x10 - technicznie to jakoś łatwiej mi ze sztangą.
Tak jak pisałam - wydaje mi się, że sprawę wiosłową ogarnęłam - dla pewności w przyszłym tygodniu nakręcę filmik .
5) wyciskanie hantli leżąc 8,5 kg x23, 8,5 kg x21, 8,5 kg x19, 9,5 kg x15
8,5 kg x21, 8,5 kg x18, 8,5 kg x18, 9,5 kg x12+3 Pełna seria z 9,5 . Ostatnie powtórzenie takie wymęczone nieco, ale następnym razem będzie ładne .
6) Wyciskanie hantli siedząc na barki 6,5 kg x15, 6,5 kg x15, 6,5 kg x15, 6,5 kg x15
6,5 kg x15, 6,5 kg x14+3, 6,5 kg x15, 6,5 kg x15 Tu w zasadzie tak samo jak poprzednio, mimo że bardzo, bardzo cisnęłam.
7) uginanie przedramion (biceps) 6,5 kg x19, 6,5 kg x17, 6,5 kg x17, 7,5 kg x10+5
6,5 kg x18, 6,5 kg x16, 6,5 kg x16, 6,5 kg x15 Lekko do przodu i pierwsze podejście do 7,5 kg.
8) wyciskanie francuskie stojąc (hantel trzymany w dwóch rękach)
9,5 kg x21, 10,5 kg x15, 10,5 kg x16, 10,5 kg x16
9,5 kg x20, 9,5 kg x18, 10,5 kg x15, 10,5 kg x15
Szacuny
0
Napisanych postów
1023
Wiek
41 lat
Na forum
10 lat
Przeczytanych tematów
26862
13.02 DNT, tydzień 11
Dziś był masakryczny dzień. Dostałam okres, bardzo boleśnie, no i, jak to u mnie idzie w parze, przez pół dnia miałam też mega biegunkę . Skurcze ustąpiły dopiero wieczorem i wtedy wybrałam się trochę pomaszerować. No ale tyle dobrze, że ten pierwszy dzień wypadł w DNT. Mam nadzieję, że jutrzejszy trening będzie ok (w poprzednim poście jest filmik z wykroków z wczorajszego ).
Aktywność: -> marsz ok 1 h
-> rozciąganie statyczne ok 0:30 h, ale lekko dziś
Miska
Żołądek akurat czuł się dobrze , więc wszystko zjedzone zgodnie z planem i co chwilę dziś byłam głodna między posiłkami, mimo, że większość dnia spędziłam w pozycji półleżącej.
Szacuny
0
Napisanych postów
1023
Wiek
41 lat
Na forum
10 lat
Przeczytanych tematów
26862
14.02, Trening dla zielonych, zestaw A, tydzień 11
Przepraszam za przydługie opowieści, ale muszę to sobie tu spisać. Powiem tyle, że nie wiem co myśleć o tym treningu. Zupełnie nowy rodzaj doznań. Ogólnie zbierałam się do niego przez cały dzień - mam drugi dzień okresu, czuję się fatalnie, z rana co chwilę było mi słabo (niestety b. mocno krwawię), i tak odwlekałam, odwlekałam, aż zrobiło się późne popołudnie i stwierdziłam, że jak nie teraz to pewnie w ogóle, bo późnym wieczorem goście, weekend potem z głowy, no i zmusiłam się - inaczej tego nie nazwę.
W sumie koniec końców się cieszę, ale chyba na przyszłość muszę nauczyć się przekładać trening na inny dzień w pewnych sytuacjach, bo póki co mam takie "żołnierskie" podejście - nie ma że boli, trza robić. W każdym razie jak skończyłam to chciało mi się płakać. Bynajmniej nie z radości - tylko po prostu byłam tak zyebana fizycznie i psychicznie.
A najśmieszniejsze jest to, że w sumie w większości ćwiczeń nadal progres, plus bardzo dużo mi dało rozgryzanie techniczne wejść na taboret. Ale "fajny" to ten trening nie był w żadnym sensie.
2) Wspięcia na palce jednonóż x33 na nogę, x31 na nogę, x33 na nogę, x30 na nogę
x32 na nogę, x30 na nogę, x31 na nogę, x28 na nogę Coś czuję, że jutro znowu będę ledwo chodzić.
3) Przysiady klasyczne ze sztangą 45,5 kg x22, 46,5 kg x18, 47,5 kg x16, 47,5 kg x14
44,5 kg x23, 45,5 kg x20, 46,5 kg x18, 47,5 kg x15
Tu była trauma totalna. W pierwszym obwodzie poszło ok, do przodu, ale w drugim, w 19stym powtórzeniu pierwszy raz zaliczyłam siad, z którego nie wstałam (siadłam za głęboko) i kurna nie wiedziałam co zrobić. W końcu yebnęłam sztangą do tyłu - częściowo trafiłam na "puzzla", częściowo na podłogę niestety (ale bez tragedii). W trzecim obwodzie złapałam lekkiego schiza i tętno w uszach miałam zanim jeszcze zaczęłam, a w trakcie serce chciało mi wyskoczyć z klatki, nie mogłam sobie dać rady z oddechem, ale udało się dobić dodatkowe powtórzenie. No a w ostatnim obwodzie znowu zaliczyłam w 15stym powtórzeniu siad, z którego nie wstałam, ale tu już jakoś sobie poradziłam ze zdjęciem sztangi z pleców. Ogólnie muszę rozkminić sprawę tego jak najlepiej sobie radzić jak człowiek siądzie, a już nie wstanie.
4) wejście na taboret ze sztangą cc x15 (na nogę), 13,5 kg x15 (na nogę), 17,5 kg x15 (na nogę), 21,5 kg x15 (na nogę)
27,5 kg x30 (na nogę), 28,5 kg x20 (na nogę), 28,5 kg x18 (na nogę), 29,5 kg x16 (na nogę) Dziś totalnie zeszłam z obciążenia, bo jak Obli słusznie zauważyła, to co robiłam było technicznie o kant d potłuc. Doedukowałam się i sponiewierałam się dziś nawet z cc. Zwłaszcza kiedy zaczęłam porządnie kontrolować też ruch w dół. No i zaczęłam robić to ćwiczenie nie w sposób "chodzony", ale 15 powtórzeń na jedną nogę i potem 15 na drugą - dużo łatwiej porządnie skupić się na ruchu, a nie na "chodzeniu po górach". 13,5 kg i 17,5 kg było bardzo ciężkie, ale dawałam radę kontrolować technikę, ale 21,5 kg to już było nieco za dużo i zaczynałam się wybijać drugą nogą.
5) wznosy z opadu x19, x19, x20, x19 z 6 s zatrzymaniem w górze
x17, x18, x17, x16 z 6 s zatrzymaniem w górze
7) Podciąganie obciążenia wzdłuż tułowia, oburącz 16,5 kg x18, 16,5 kg x18, 16,5 kg x17, 17,5 kg x14+1
16,5 kg x17, 16,5 kg x17, 16,5 kg x16, 17,5 kg x12+3
I żeby nie było dziś tak całkiem poważnie , to dorzucam zdjęcie przeboju tego tygodnia - omletu twarogowego - boski - lekko zmodyfikowany przepis Martini Marti ze str 41 "Lady w kuchni". Naprawdę warto.
P.S. Dwa posty wyżej jest filmik z wykroków. Będę bardzo wdzięczna za wskazówki, bo nie wiem czy schodzić z obciążenia, czy iść dalej.
Zmieniony przez - PicaPica w dniu 2014-02-15 07:55:05
Szacuny
0
Napisanych postów
1023
Wiek
41 lat
Na forum
10 lat
Przeczytanych tematów
26862
15.02, DNT, tydzień 11
Aktywność: -> marsz w terenie ok 2,5 h (taki bez szaleństw, bardziej jak wycieczka)
-> rozciąganie statyczne ok. 0:30 h
Dziś czuję się zdecydowanie lepiej, ale za to jestem totalnie niewyspana po gościach, więc zaraz zmykam nadrabiać. No i nogi i tyłek mam na maksa zjechane po wczoraj. Śmiać mi się chce, bo tak sobie myślałam, że jak zejdę z obciążenia w wejściach na taboret, to będzie "niepoćwiczone" . Tiaa.
Te białka bez żółtek to zostały mi z robienia szarlotki dla gości. Mój facet wniebowzięty, bo wreszcie "normalne" . Ja nie ruszam. W sumie nawet nie mam chęci.
Zmieniony przez - PicaPica w dniu 2014-02-15 18:27:22
Szacuny
0
Napisanych postów
1023
Wiek
41 lat
Na forum
10 lat
Przeczytanych tematów
26862
16.02, DNT, tydzień 11
Dziś laba totalna. Zajmuję się konsumpcją i budowaniem masy .
Miska Poza miską: pomidor, rzodkiewka, marchew, cebula
Napoje: woda, pokrzywa, herbata czarna, Anatol (wliczyłam go do miski, może niepotrzebnie, ale ma konkretne wartości podane na opakowaniu- te "100 g" to ile mi wyszło na mój kubeł, którego używam do picia )
Tabsy: Venescin, magnez, Proenzi Comfort
Zmieniony przez - PicaPica w dniu 2014-02-16 15:04:22
Szacuny
0
Napisanych postów
1023
Wiek
41 lat
Na forum
10 lat
Przeczytanych tematów
26862
No właśnie tylko, że ja ćwiczę jak jestem sama - pomoc w grę nie wchodzi. No ale jakoś tam starałam się właśnie zdjąć sztangę w tył. Pewnie jak ze wszystkim - praktyka czyni mistrza i jak następnym razem tak się zdarzy to już nie będę panikować .
Obli, jak będziesz miała chwilę to zerknij, bardzo proszę, na filmik z wykroków (na tej stronie tematu, ale wyżej). Bo po tym jak zeszłam w obciążenia w wejściach na podwyższenie zastanawiam się, czy w wykrokach też nie przesadzam.
Zmieniony przez - PicaPica w dniu 2014-02-16 16:09:22