Bieganie z wodą w ręku?

Witajcie. To już moj drugi temat, ale nurtuje mnie jedna rzecz. Nawet w internecie za bardzo na ten temat odpowiedzi nie moge znalexc. Zawsze biegam z wodą w ręku i popijam co kilka minut, nawet jak jest zimno i malo sie poce... to nawadnia mnie optymalnie i moge biegac dlugie dystanse. Ale jak widze to niektorzy na maratonach nawet itd. biegna bez żadnej wody, z pustymi rekoma. Nawet jak widze latem kiedy sciezki biegowe sa zapelnione, to zwykle kazdy biega z pustymi rekoma. Co o tym myslicie, jak to w koncu jest... Przeciez jakbym nie popijal wody to bym sie chyba odwodnil albo oslabl... a jak w taki sposob przebiec polmaraton czy cos? Dodam ze moim celem treningowym jest przebiegniecie wlasnie polmaratonu, w przszlym roku/za dwa lata ;) wiec dotyczy mnie wiec ten temat. Raczej ciezko byloby mi zmienic nawyk.

Biegam z jak najmniejsza ilością bagażu. Zwykle mam przy sobie nerkę, w niej telefon, chusteczki i ewentualnie jakiś żel węglowodanowy. Nie wyobrażam sobie latać do 20 kilometrów z butelką w ręce.

Przesadzasz... Ja należę do osób które się bardzo pocą, chwila wysiłku i cały mokry mimo to nigdy nie zabieram ze sobą wody, nawet na rozbiegania 20+km da rade się przebiec bez wody. Raz nawet 30km tylko z bananem w kieszenie

Podsumowując, nie jest Ci potrzebna woda. Żeby się odwodnić musiałbyś nie pić wody przez chyba 100km, bez przesady organizm ludzki nie jest tak słaby, to tylko Twoja głowa jest słaba i wmawiasz sobie że ta woda działa cuda. Zresztą na półmaratonach podają wodę w kubaczkach to sie nie martw o to

Też kiedyś biegałam z wodą w dłoni, ale zaczęło mnie denerwować chlupanie Suchość w ustach jest najgorsza, ale można się przyzwyczaić. Odnośnie tego, co napisał kolega wyżej- nie wydaje mi się, żeby takie długotrwałe niedostarczanie płynów było zdrowe (pewnie organizatorzy maratonów też tak myślą, skoro podają te kubeczki z wodą). Na trening możesz wodę brać, bo tam Ci nikt tego kubeczka raczej nie poda

W moim przypadku "problem" picia wody pojawia się późną wiosną, latem i wczesną jesienią. Kiedy temperatura jest wysoka (+20 C), to po prostu muszę popijać w trakcie biegu, bo inaczej stanąłbym w miejscu. Zimą tego problemu nie mam i nie odczuwam pragnienia nawet przy wybieganiach rzędu 14-16 km.
Widziałem kiedyś pas z czterema bidonikami, każdy po 250 ml, który zakłada się na biodra. Rozwiązuje to problem trzymania w trakcie biegu butelki w ręce, co, jak wiadomo, jest strasznie irytujące.

A tam trzeba hartować organizm a nie bawić się z laleczki

Hartuj, jeśli chcesz się odwodnić, mieć problemy z równowagą, wylądować w szpitalu, doznać udaru (przy bieganiu w wyższych temperaturach), a w najlepszym wypadku pogorszyć funkcjonowanie układu trawiennego.

Mermaidix

Hartuj, jeśli chcesz się odwodnić, mieć problemy z równowagą, wylądować w szpitalu, doznać udaru (przy bieganiu w wyższych temperaturach), a w najlepszym wypadku pogorszyć funkcjonowanie układu trawiennego.

Śmieszny jesteś, myślisz, że w afryce wszyscy mają wode izotoniki żele weglowodanowe? Zaskoczę Cie - nie mają. Mimo to biegają na takim poziomie że możesz sobie co najwyżej pomarzyć.

Sam wielokrotne robiłem treningi w upale 30stopniowym, raz nawet biegałem zawody 5000m na bieżni w pełnym słońcu przy temperaturze 32stopnie i nigdy mi nic nie było, kwestie przyzwyczajenia. Nadal się zamartwiajcie, kupujcie najnowszej technologii sprzęty pulsometry, buty co miesiąc inne bo przecież amortyzacja, kolana i nadal biegajcie 20' na 5000m

Widze ze zrodzila sie dyskusja . czyli jednak to temat do rozwazania.
W kazdym razie po tym co piszecie stwierdzilem ze dzis trenuje bez wody ;D zaczne sie przyzwyczajac. a tylko przy temperaturze powyzej 20 stopni lub wiekszych dystansach bede sie nawadnial.
Ale na dzien dzisiejszy nie wyobrazam sobie zrobienia 20km o "suchym pysku"

Między Europejczykami a Afrykanami jest jedna różnica- oni są przyzwyczajeni do wysokich temperatur i biologicznie do nich dostosowani. Inna rzecz- biegi trenuję tylko z wodą (nie uznaję odżywek, izotoników i innych takich), o ile w ogóle ją biorę- to zależy od pogody i dystansu.

Wszystko zależy od człowieka i organizmu. Tu nie ma wspólnego mianownika. Jeden musi, drugi może, a kolejnemu nawadnianie w czasie biegu jest w ogóle niepotrzebne.

krzysztof4

Widze ze zrodzila sie dyskusja . czyli jednak to temat do rozwazania.
W kazdym razie po tym co piszecie stwierdzilem ze dzis trenuje bez wody ;D zaczne sie przyzwyczajac. a tylko przy temperaturze powyzej 20 stopni lub wiekszych dystansach bede sie nawadnial.
Ale na dzien dzisiejszy nie wyobrazam sobie zrobienia 20km o "suchym pysku"

Według mnie dużą role odgrywa tutaj psychika i zmęczenie dystansem zganiamy na inne sprawy takie jak nawodnienie, niewygodne ciężkie ubranie itd. Jednakże jak biega dla siebie nie pod żaden cel to nie warto zaprzątać sobie głowy takimi sprawami, wziąć tą butelkę wody jeśli chce się pić, jeśli nie to nie brać i cieszyć się tym jakże pięknym sportem jakim jest bieganie (szczególnie w zimę)

Mermaidix

Między Europejczykami a Afrykanami jest jedna różnica- oni są przyzwyczajeni do wysokich temperatur i biologicznie do nich dostosowani. Inna rzecz- biegi trenuję tylko z wodą (nie uznaję odżywek, izotoników i innych takich), o ile w ogóle ją biorę- to zależy od pogody i dystansu.

Na dłuższe biegi zabierać wodę, a na krótsze nie i po sprawie. Inna kwestia to to, że długi bieg długiemu biegu nie równy. Dla jednego to przebieżka dla innego to mordęga i katorga, więc ten drugi niech lepiej weźmie tą wodę czy cokolwiek innego jak ma paść na twarz w czasie biegu.

Ale generalnie w zimę nie pocimy się w takim stopniu jak w latem przez co możemy trochę zaniedbać nawadnianie