no i pokornie schylam głowe i czekam na klapy w doopsko bynajmniej nie dla przyjemnosci
piatek fatalnym byl dniem, zapieprznik taki ze wypadla mi godzina treningu a na dodatek w domu jakos niefajnie i zamiast zjesc obiad wypilam wino.... no i tyle...
a dzisiaj bylismy na rowerach no i bylo ognisko i kielbacha co nie bardzo lubie no ale nie bylo wyjscia i oprocz tego zadnych grzechow wiec jakos uszlo i ta calkiem dluga trasa co ja czuje w udach moze jakas pokuta za piatek bedzie ;)
ja przy takich sytuacjach jak wypadniecie treningu od razu mam odruchy zaglodzenia sie w ramach zredukowania nie spalonych kalorii... to nawyki z czasow glodowania. Ale to chyba sensu nie ma prawda? Powinnam trzymac te kalorie mimo ze nie udalo mi sie z treningiem.