Zwykle więcej czytam, niż piszę, co wynika z raczej rekreacyjnego niż zawodniczego uprawiania sztuk walki. Mam pytanie, sprawa przedstawia się następująco - jestem po 40-tce; doświadczenie to 3 lata shotokanu w Warszawce pod kierunkiem świętej pamięci Leszka Drewniaka, później jakieś 4 latka (z niewielkimi przerwami czasowymi) sambo w Krakowie, gdzie teraz mieszkam i pracuję. Nigdy nie uprawiałem sztuk walki pod kątem startów zawodniczych. Jestem natomiast pod naprawdę wielkim wrażeniem osoby Lyoto Machidy, co inspiruje mnie do treningów MMA, ale z naciskiem na techniki shotokanu (co nieco mi z warszawskiego AZS-u zostało, mam nadzieję). Na myśl przychodzi mi szkoła Drwala w Krakowie. Jak Panowie widzicie taką konfigurację ? Oczywiście nie myślę o jakichkolwiek startach w zawodach - chyba, że zawodach "trzeciego wieku"
Pozdrawiam