rano spokojnie lżejsze śniadanie, bo zaspałem -> 200g twarogu półtłustego, jogurt naturalny, warzywa i trochę bułki orkiszowej
później: ~210g piersi kurczaka, warzywa, oliwki
później start cheat day: trochę różnych makaronów w różnych sosach ( pomidorowe spaghetti i penne z szynką parmeńską i suszonymi pomidorami w śmietanowym sosie ), hummus, kilka opiekanych kromek bagietki do tego, trochę świeżej i ciepłej bagietki, sałatki, trochę potrawki z polędwiczki wieprzowej z groszkiem i porem, potrawka z łopatki wieprzowej z oliwkami i pomidorami...
Potem 13km spaceru i w domu mix sałat z oliwą, schab pieczony, polędwiczka wieprzowa z cebulką, słodkie wypieki z ciasta francuskiego z Lidla (2x rożki z wiśniami i 2x "podkówki" z morelami) trochę lanych klusek z cukrem waniliowym -> były zrobione, to chwyciłem już drogą rozpędu w tym CZIT DEJU... Ale mamy weekend, więc chyba jakoś to przeżyję... Od jutra powrót do normy!