Trening-kupa. Już od pierwszego podciągnięcia się głowa eksplodowała, a ja wiedziałem, że to zdecydowanie nie będzie udana sesja. Zwyczajnie darowałem sobie więc pierwsze ćwiczenie – to już trzeci tydzień z rzędu, kiedy to trening pleców wita mnie w ten właśnie sposób. Mimo tej niedogodności, postanowiłem zabrnąć prosto w jądro treningowej ciemności.
Plecy+brzuch
1. Podciąganie nachwyt 4x max
3xcc/12n/-/-
Patrz wyżej. A szkoda, bo dobrze szło.
2. Ściąganie drążka wyc. górnego bardzo szeroko
15x20/12x25/12x30/12x35/8x40->10x35->20x25
Wrzuciłem zamiast podciągania. Starałem się o jak największą pracę łopatek. Obszar docelowy czułem.
3. Wiosłowanie nachwytem rampa 12
12x20/12x30/12x35/12x40/11x45/10x40/12x40/10x40
Dzisiaj beznadzieja. Czucia mało, większość negatywów za szybka. Na dodatek nie mogłem dobrać szerokości chwytu. Po kiepskiej serii z 45 kg postanowiłem odkupić winy z 40 kg, ale poszło bez rewelacji.
4. MC bez odkładania rampa 10-12
12x40/12x50/12x60/12x70/12x80/8x90->20x70
Brak skupienia zaowocował MC w wersji kaszankowej. Nie pamiętałem nawet o tym, żeby zwalniać te cholerne negatywy. Drop wkur.wu trochę to zrekompensował i grzbiet (oraz mnie samego) zmasakrował.
5. Ściąganie drążka wyc. dolnego wąsko 5x12-16
16x4 szt./16x4 szt./12x5 szt./9x5 szt.+4x 4szt./16x4 szt.
Raz lepiej, raz gorzej, ale poprawa w stosunku do zeszłego tygodnia jest – lepsze czucie w pozytywach (momentami udaje mi się zapracować łopatką naprawdę mocno, ale trzeba ten patent przenieść na większość ruchów).
6. Szrugsy ze sztangą maszyny Smitha rampa 20
20x45/20x50/20x55/15x60/20x40
Weszło tam gdzie trzeba, ale bez fajerwerków. Byłem zwyczajnie wyczerpany i nie miałem już sił nawet na dobre czucie.
7. Unoszenia kolan do klatki 4x max
30/25/20/25
Ok, ale nawet taka pierdoła jak brzuch dała mi dzisiaj popalić.
8. Brzuszki na skosie 4x max
25/25/25/25
Jw.
Łeb dokucza dalej.
Jedyna pozytywna wiadomość jest taka, że problem filmików mam już rozwiązany. A, i jeszcze jedno - nie wiem czemu, ale zakwasy na plecach jeszcze trzymają.
Zrzut: