...
Napisał(a)
seba5700 Twoje rzucanie się o wzrost jest idiotyczne. Czy przeszkadza Ci, że koszykarze/siatkarze są chorobliwie wysocy? Albo że gimnastycy artystyczni mają zwykle koło 160cm wzrostu? Nie wydaje mi się. Każdy sport faworyzuje jakieś cechy wrodzone - czasem to wzrost, czasem wytrzymałość itd. Zobacz sobie jak nieproporcjonalnie zbudowany jest Phelps (i pewnie dzięki temu jest taki dobry) - i co, powiesz, że swoimi małpimi łapskami i kajakami jak u klauna w cyrku psuje pływanie?
...
Napisał(a)
Przeciez Phelps nie startuje w konkursie na najladniej zbudowanego samca, a w wymiernym sporcie jakim jest plywanie- ma najszybciej przeplynac basen, a nie usmiechac sie do sedziow sexownie machajac rekami. Podobnie nie oceniam gimnastyczek, ze sa niskie, jesli jednak na konkursie najladniej zbudowanej Polki sedziowie przepuszczaliby wylacznie kandydatki o wzroscie wylacznie ok 1,5 metra, moglbym w tym upatrywac przyczyny marginalizacji konkursu w mediach...
In the warriors code
There's no surrender
[http://www.mypersonality.info/seba5000/]
...
Napisał(a)
Po prostu w kazdej duscyplinie istnieje naturalne dopasowanie rozmiarów ciała,podobnie jest też w innych obszarach działalności człowieka-za np księgowość nie bierze się gość mający trudności z matematyką i skrupulatnościa,za budownictwo nie bierze się anemik z wadą kręgosłupa i ogólną słabowitością itp.
Wielu kulturystów pro wg mnie osmiesza się w okresie off robieniem bezsensownej masy-przeistaczając się po prostu w karykaturalne grubasy(np Priest ważył 130-140 kg mając wzrost pewnie 160 cm )
Ale powoli ten amerykański trend chyba zamiera bo sportowiec uzyteczny dla sponsorów ok 3 tygodnie do 6 tygodni w roku-jest niewiele wart biznesowo.Wyobrazacie sobie jakby np piłkarze grali 1-2 razy w roku?
Kogo by to wtdy interesowało?
Kto miałby ochote wykładać im pieniądze przez pozostały czas?
Dlatego wydaje mnie sie ,ze na podstawie tej dyskusji-tezę o jakims promowaniu karzełków w kulturystyce możemy spokojnie wyrzucić do kosza i nie zajmować się już wzrostem zawodowców.
Wielu kulturystów pro wg mnie osmiesza się w okresie off robieniem bezsensownej masy-przeistaczając się po prostu w karykaturalne grubasy(np Priest ważył 130-140 kg mając wzrost pewnie 160 cm )
Ale powoli ten amerykański trend chyba zamiera bo sportowiec uzyteczny dla sponsorów ok 3 tygodnie do 6 tygodni w roku-jest niewiele wart biznesowo.Wyobrazacie sobie jakby np piłkarze grali 1-2 razy w roku?
Kogo by to wtdy interesowało?
Kto miałby ochote wykładać im pieniądze przez pozostały czas?
Dlatego wydaje mnie sie ,ze na podstawie tej dyskusji-tezę o jakims promowaniu karzełków w kulturystyce możemy spokojnie wyrzucić do kosza i nie zajmować się już wzrostem zawodowców.
masti
"Mylony przez niektórych z prof Attilą"
http://www.sfd.pl/Masti_kulturystyczne_życie:plany,opinie,komentarze_-t1122200.html
...
Napisał(a)
To nie kwestia jakis predyspozycji, a preferencji sedziow. Skoro 30 lat temu na pudle mogli sie znalezc obok siebie Columbu, Arnold i Ferrigno, rownie dobrze duzy facet moglby sie znalezc dzisiaj, wystarczy urealnic kryteria sedziowania. Czym grubiej miesa na jak najkrotszych konczynach to poprostu ten dziwny trend, ktory stawia na podium coraz wiekszych kalekow.
BTW
Znalem prywatnie 2 ksiegowe i akurat matematyczki byly z nich takie, jak z Malysza strongman...
Zmieniony przez - seba5700 w dniu 2012-09-20 10:12:47
BTW
Znalem prywatnie 2 ksiegowe i akurat matematyczki byly z nich takie, jak z Malysza strongman...
Zmieniony przez - seba5700 w dniu 2012-09-20 10:12:47
In the warriors code
There's no surrender
[http://www.mypersonality.info/seba5000/]
...
Napisał(a)
Mnie najbardziej przeraża to, że młode chłopaczki 17-18 lat (tzw. gym rats) sięgają po sterydy z taką ogromną łatwością, jak gdyby to była kreatyna, licząc dosłownie na kosmetyczne zmiany sylwetki. Wielu z nich wcale nie chce być olbrzymami, chcą np. mieć 2 cm więcej w bicepsie, to lecą i kupują metę.
Czasem muszę przyznać efekty mają niezłe, ale często oprócz paskudnej wysypki na barkach nie przybywa im grama mięśni. A najgorsze jest to, że jakiekolwiek przyrosty/postępy na siłowni zaczynają utożsamiać jedynie z koksem. Nie rozwinęli jeszcze w sobie poprawnej techniki wykonywania większości ćwiczeń, nie wiedzą jak, co i z czym łączyć, nie mają pojęcia o poprawnym odżywianiu, nie mieli najmniejszej szansy by poznać reakcje swojego organizmu, a już łapią się za doping.
Potem sprawa wygląda tak, że co jakiś czas wchodzą na bombę (od razu widać) żeby wrócić po spadkach do upragnionych 42cm w łapie, bo nawet nie wiedzą jak naturalnie ćwiczyć żeby to osiągnąć. Ba! Czasem nawet nie wiedzą, że się da.
:(
Czasem muszę przyznać efekty mają niezłe, ale często oprócz paskudnej wysypki na barkach nie przybywa im grama mięśni. A najgorsze jest to, że jakiekolwiek przyrosty/postępy na siłowni zaczynają utożsamiać jedynie z koksem. Nie rozwinęli jeszcze w sobie poprawnej techniki wykonywania większości ćwiczeń, nie wiedzą jak, co i z czym łączyć, nie mają pojęcia o poprawnym odżywianiu, nie mieli najmniejszej szansy by poznać reakcje swojego organizmu, a już łapią się za doping.
Potem sprawa wygląda tak, że co jakiś czas wchodzą na bombę (od razu widać) żeby wrócić po spadkach do upragnionych 42cm w łapie, bo nawet nie wiedzą jak naturalnie ćwiczyć żeby to osiągnąć. Ba! Czasem nawet nie wiedzą, że się da.
:(
...
Napisał(a)
Niestety nawet w sieciowych silowniach trenerzy utrzymuja sie z wciskania suplementow i koksu klientom. Male silownie i sklepy z odzywkami utrzymuja sie ze sprzedazy spod lawy. Jak ma byc inaczej, skoro nawet mi 35 letniemu koniowi znani zawodnicy probowali wciskac co nieco. Pytania w szatni czy czegos mocniejszego nie potrzebujesz, czy robienie marketingu tym co mnie porobilo jest norma. Jest skuteczny produkt- pojawia sie rynek. I rzeczywiscie najwieksza glupota jest to, ze siegaja ludzie, ktorzy sa jeszcze rok swietlny od naturalnej granicy... cwicza zle, jedza zle, ale kupuja co im wciska trener... Bo on przeciez bierze i wyglada dobrze. Tyle ze teraz nie mowimy o kulturystyce pro, a amatorce.
In the warriors code
There's no surrender
[http://www.mypersonality.info/seba5000/]
...
Napisał(a)
kazdy chce dorobic na boku, ale lepiej jest mu opychac koksy jesli wyglada dobrze, chyba malo kto by kupil od tucznika z 50 na lapie i 150 w pasie(no chyba ze ktos chce tak wygladac), co do priesta z postow wyzej - jak niedawno wyczytalem 'zawodnik ktory jest ciezszy o 15 kilo od formy startowej nie jest poza sezonem - jest poprostu otyly' ot cala filozofia, teraz malo ktory tak robi, chyba ze odstawia wszystko na jakis czas tak jak np. rhoden
http://www.sfd.pl/Lordknaga_blogo_galeria-t1129580.html
LORDKNAGA - MOJA PRZYGODA Z CROSSFITEM - sponsored by reebok
...
Napisał(a)
Fakt, to rozmowa o PRO.
Mam kolegę na siłowni, Mistrza Polski w kulturystyce z przed co najmniej kilkunastu lat, który ma ciekawe jak dla mnie doświadczenia i spojrzenie na ten sport.
Zawsze mówił, że łatwo się tu zatracić. Żyć tylko i wyłącznie dla kulturystyki, nie mając czasu na tzw. "normalne" życie. Że dla niego straszne jest, jak 30-paro letni kulturysta budzi się któregoś dnia "z ręką w nocniku" i okazuje się, że nie ma ani żony, ani dzieci, mieszka kątem, każde oszczędności przeznacza na sport, który jest tak iluzoryczny.
Albo opowiadał o tym jakie wrażenie robią zawodnicy poza sezonem na przykład na Fibo (ma zdjęcie jak pozuje obok Flexa Wheelera). Rozmawiał m.in. z Rolandem Cziurlokiem. Facet miał bęben wywalony pół metra dalej niż klatę, sapał przy każdym kroku jak parowóz, cały czas trzymał w ręku wielki baniak z wodą i w kółko popijał... No po prostu okaz zdrowia ;) I to tylko po to by być w formie max 2/3 razy w roku, albo nawet tylko raz.
Mam kolegę na siłowni, Mistrza Polski w kulturystyce z przed co najmniej kilkunastu lat, który ma ciekawe jak dla mnie doświadczenia i spojrzenie na ten sport.
Zawsze mówił, że łatwo się tu zatracić. Żyć tylko i wyłącznie dla kulturystyki, nie mając czasu na tzw. "normalne" życie. Że dla niego straszne jest, jak 30-paro letni kulturysta budzi się któregoś dnia "z ręką w nocniku" i okazuje się, że nie ma ani żony, ani dzieci, mieszka kątem, każde oszczędności przeznacza na sport, który jest tak iluzoryczny.
Albo opowiadał o tym jakie wrażenie robią zawodnicy poza sezonem na przykład na Fibo (ma zdjęcie jak pozuje obok Flexa Wheelera). Rozmawiał m.in. z Rolandem Cziurlokiem. Facet miał bęben wywalony pół metra dalej niż klatę, sapał przy każdym kroku jak parowóz, cały czas trzymał w ręku wielki baniak z wodą i w kółko popijał... No po prostu okaz zdrowia ;) I to tylko po to by być w formie max 2/3 razy w roku, albo nawet tylko raz.
...
Napisał(a)
wiadomo, tylko ze oni maja/mieli sponsora na taki tryb zycia, a twoj kolega nie
http://www.sfd.pl/Lordknaga_blogo_galeria-t1129580.html
LORDKNAGA - MOJA PRZYGODA Z CROSSFITEM - sponsored by reebok
...
Napisał(a)
LegreeneFakt, to rozmowa o PRO.
Mam kolegę na siłowni, Mistrza Polski w kulturystyce z przed co najmniej kilkunastu lat, który ma ciekawe jak dla mnie doświadczenia i spojrzenie na ten sport.
Zawsze mówił, że łatwo się tu zatracić. Żyć tylko i wyłącznie dla kulturystyki, nie mając czasu na tzw. "normalne" życie. Że dla niego straszne jest, jak 30-paro letni kulturysta budzi się któregoś dnia "z ręką w nocniku" i okazuje się, że nie ma ani żony, ani dzieci, mieszka kątem, każde oszczędności przeznacza na sport, który jest tak iluzoryczny.
Albo opowiadał o tym jakie wrażenie robią zawodnicy poza sezonem na przykład na Fibo (ma zdjęcie jak pozuje obok Flexa Wheelera). Rozmawiał m.in. z Rolandem Cziurlokiem. Facet miał bęben wywalony pół metra dalej niż klatę, sapał przy każdym kroku jak parowóz, cały czas trzymał w ręku wielki baniak z wodą i w kółko popijał... No po prostu okaz zdrowia ;) I to tylko po to by być w formie max 2/3 razy w roku, albo nawet tylko raz.
czurioka, to akurat nie tylko doping zniszczył...miał też jakieś tam przygody z twardymi dragami, także ładował w siebie różne rzeczy...polemizowałbym też z poglądem, że wszyscy pro to jakieś kaleki - większość ludzi wyznaje taki pogląd - skoro gość ma 80 w nodze, to ledwo może chodzić...
jakoś levrone ścigał się z jakimś sprinterem i wcale nie wyglądało, że ledwo może chodzić... vaillant robił backflipa (wiem nie jest pro, ale mase ma porównywalną)... układy dowolne jak kaia czy melvina wymagają niezłej sprawności... przykładów jest sporo...uważam, że przeciętny pro jest na pewno dużo bardziej wysportowany i w lepszym stanie zdrowia (pomimo dopingu) niż przeciętny obywatel...także mit o kulturystach kalekach można obalić...
a że zdarzają się wyjątki - jak wszędzie
poza tym jakoś nie widać, żeby prosi padali jak muchy po 40 czy 50... kulturyści na emryturze trzymają się na pewno lepiej niż przeciętni ludzie w ich wieku
żeby nie było, że uważam, że doping jest nieszkodliwy...jest bardzo szkodliwy...ale prosi nie są na tyle głupi, żeby ładować w siebie więcej niż udźwignie ich organizm...przypadki takie jak munzer to skrajne wyjątki
Następny temat
-Mr.OLYMPIA 2012- (Live Stream - str.1)
Polecane artykuły