Ciągle mam kłopot ze zrozumieniem jednego zjawiska – mianowicie w jaki sposób tyje się od tłuszczu zawartego w pokarmach i co tak na prawdę się z nim dzieje w naszym
organiźmię? Poczytałem trochę i z tego co zrozumiałem to tłuszcz jest trawiony do wolnych kwasów tłuszczowych, które trafiają do krwi i są transportowane do pracujących mięśni, gdzie stanowią bezposrednie źródło energii. Nadmiar kwasów tłuszczowych jest natomiast magazynowany w postaci triacylogliceroli pod skórą i to jest nasza tkanka tłuszczowa... ok
w takim razie ktoś robi sobie powiedzmy jajecznicę z 7 jajek czyli zjada prawie 70g kwasów tłuszczowych. Jeśli założymy że będzie to drugie śniadanie po którym nie jest przewidziany wysiłek fizyczny to będziemy mieli nadmiar energii z tych tłuszczy z jednego posiłku, prawda?
Zakładam tu posiadanie zbilansowanej diety i interesuje mnie pojedynczy posiłek.
W przypadku węgli sprawa jest prosta wg mnie- mam dietę, dobrze redukuję, ale zjem tabliczkę czekolady czyli mnóstwo cukru na raz. Takie zachowanie na pewno wpłynie źle na efekty naszej pracy- mocne podniesienie poziomu cukru we krwi, uwolnienie insuliny, nadmiar energii z glukozy trafia do komórek tłuszczowych "na później".
Pytam o to bo ciągle nie mogę zrozumieć dlaczego to właśnie tłuszcze są mocno pobijane do góry przy redukcji, skoro ich nadmierne spożycie także objawia się magazynowaniem w tkance tłuszczowej.