Artykuł jest bardzo fajny ze względu na proponowanie konkretnych rozwiązań przy ćwiczeniach- nie ma sensu tutaj się rozpisywać, ale warto to zaznaczyć.
Co do tez zawartych w artykule na temat szeroko rozumianej metodyki (ja bym tak to klasyfikował), to początkowo chciałem powiedzieć, że nie mówisz niczego odkrywczego. Jednak lektura dyskusji każe mi stwierdzić, że pewne rzeczy trzeba powtarzać po tysiąckroć żeby dotarło.
Wielu uważa, że żeby mieć duże nogi to trzeba dużo wstawać, po czym filmikami ilustrujesz inną tezę: nie trzeba mieć dużych nóg, żeby wstawać dużo. (co powinno być wykorzystane jako argument przy falsyfikowaniu tezy jakoby niskie zakresy Z KONIECZNOŚCI budowały dużą masę, przy czym duża masa mięśniowa nie musi mieć niczego wspólnego z sylwetką kulturysty).
Dla kulturysty wrogiem jest nie tyle ciężar sam w sobie, co pogoń za nim. Gó.wno da nam wstawanie 200 kg na raz, ale 200 kg x 12 może być już bardzo pomocne.
Powiedzmy tak. Są 2 sposoby rozwijania siły:
a) bez zwiększania masy ciała
b) ze zwiększaniem masy mięśniowej
Kulturysta może pozwolić sobie na zwiększanie siły na drodze drugiej, czyli ze zwiększeniem masy mięśniowej. Kulturysta może podnosić duże ciężary, ale powiedzmy sobie szczerze- niemal zawsze będzie chuyowo wypadał w przypadku % podnoszonego ciężaru ciała, gdy porówna się go z dwuboistą, trójboistą czy gimnastykiem PODOBNEGO KALIBRU, a zwłaszcza z niższej kategorii wagowej. ALE TAK JAK MÓWIŁEŚ- wyznacznikiem sukcesu kulturysty jest proporcja, separacja, symetria i tak dalej, a nie %podnoszonego ciężaru. To interesuje zawodników sportów siłowych i niemożliwość odróżnienia dwóch różnych celów treningowych jest często powodem stagnacji.
Kulturysta będzie silny, ale nie aż tak silny jak dwuboista. Olimpijczyk będzie umięśniony, ale przegra każdy konkurs sylwetkowy. I jeżeli ktoś tu wyleci z wpływem dopingu, to prosiłbym o brak hipokryzji. Propaguje się pogląd głoszący, iż treningi stricte siłowe (albo jeszcze radykalniej: tylko przysiady i mc) angażują całe ciało i dlatego strongmani, trójboiści, olimpijczycy i tak dalej nie muszą być na bombie, za to kulturyści mający izolacje muszą sięgać po chemię. Jeżeli ktoś nie chce dostrzec tego, że już biegacze i kolarze jadą na testosteronie i że ŻADEN sport wyczynowy nie istnieje bez dopingu, to sugerowałbym zdjęcie klapek z oczu.
Trochę urwał mi się wątek, ale wrócę do w/w rozróżnienia dwóch sposobów zdobywania siły.
Na jedynkach nie zbuduje się masy mięśniowej i jest to oczywiste. Granica nieco rozmywa się przy 4-6 powtórzeniach, ale jest to kwestia stopnia, a nie dychotomii. Innymi słowy, nie jest tak, że 8 powtórzeń = TYLKO MASA, a 5 powtórzeń= TYLKO SIŁA. Przy jedynkach przyrost siły jest maksymalny, a masy minimalny- im więcej repów, tym bardziej ta proporcja się odwraca. Jeżeli zależy nam na szybszym przyroście siły, niż masy, wybieramy niższe zakresy. Jeżeli bardziej interesuje nas masa, a siła jest sprawą drugorzędną, to wybieramy wyższe zakresy. Warto przypomnieć to, co zawarłeś
implicite w arcie o powtórzeniach: dokładanie powtórzeń prowadzi do wzrostu wytrzymałości, dodawanie ciężaru prowadzi zaś do wzrostu siły. Nie jest tak, że 15 powtórzeń da nam tylko i wyłącznie wytrzymałość, która nie przełoży się na masę.
Siła i masa nie ma się do siebie jak materia i antymateria- różnica jest subtelna i polega na innym rozłożeniu akcentów. W kontekście 5x5 wypadałoby wspomnieć, że tu nie chodzi tylko o zakres %cm, ale o częstotliwość treningów, brak izolacji, niemal nie istniejącą u nowicjuszy przebitkę ciężarową, inne warunki do hipertrofii i tak dalej, i tak dalej....Żaden zawodowy kulturysta nie ćwiczy w ten sposób i podawanie tutaj przykładów ZUPEŁNYCH AMATORÓW, którzy rosną od chleba i dotykania sztangi, jest zupełnie nie na miejscu.
Co do partolenia techniki i siadów: zdecydujmy się najpierw o kim mówimy. O osobach wykonujących ego-lifty (takich znajdziemy zarówno wśród aspirujących kulturystów jak i trójboistów), sezonowcach, czy zawodowcach?
Partolenie techniki w pogoni za ciężarem zawsze będzie złe. Kropka.
Nie różnicowanie pewnych "niuansów" też jest złe: kulturysta powinien wstawać siady nogami, a nie plecami. To, że hamerykański trójbiosta robi "sumo-goodmorning-squat", nie oznacza, że jest to optymalny wybór dla kulturysty.
Czy przysiad jest KONIECZNOŚCIĄ? Wszyscy znamy święte hasła typu martwy ciąg to król, tudzież królowa ćwiczeń.Polemizuje się wyłącznie z argumentami- nigdy ze sloganami. Jak to wygląda w rzeczywistości?
Przysiad jest potrzebny dwuboistom i trójboistom z wiadomych powodów. Przy czym też zaznaczmy, że sposób wstawania tych dwóch jest zupełnie inny- argument, że jest to "naturalny" czy "wyróżniony" ruch wydaje się upadać. (Sam osobiście lubię przysiady i ich potrzebuję, więc nie piszę tego jako osoba do nich uprzedzona).
W bardzo wymowny sposób zaznaczyłeś, że przysiad nie równa się trening nóg i można odnieść te same korzyści ćwicząc nogi innymi ćwiczeniami. Dlaczego więc KONIECZNYM jest robienie przysiadu? Bo jest funkcjonalny? Całościowy?
Kwestia funkcjonalności- pokutuje stwierdzenie, jakoby mc był ruchem funkcjonalnym. Kwestia optyki. Z punktu widzenia dwuboisty jest to mały zakres ruchu nie wymagający techniki, ani nic nie wnoszący do sprawności. Z punktu widzenia dyscyplin, w których najważniejsze są poprawne wzorce ruchowe- przysiad może spowalniać, bo prowadzi do zaburzeń tychże. Z punktu widzenia sportów, w których dominuje jedna strona ciała (np. koszykówka)
ćwiczenia unilateralne mogą być lepszym rozwiązaniem.
Z punktu widzenia kulturysty- przysiad jest jednym z WIELU elementów układanki. RÓWNIE ważne są izolacje jak wielostawy. Kulturysta może się (przynajmniej okresowo) obyć bez przysiadu tylnego, ale nie może się już obyć bez izolacji.
OCZYWIŚCIE NIE MÓWIĘ, ŻE PRZYSIAD TO ZŁO- raczej na odwrót. Twierdzę tylko, że przysiad nie jest ANI DOBREM KONIECZNYM, ANI DOBREM WYSTARCZAJĄCYM. (czasami można więcej ugrać, zastępując go czymś innym)
Dla nieobeznanych z logiką:
fałszem jest, że SAMO robienie przysiadów zapewni nam wyniki.
fałszem jest, że bez przysiadu nie ma wyników : wyciskacze robią fenomenalne wyniki na ławie bez ćwiczenia nóg. CO WIĘCEJ- dodanie nóg do treningu może pogorszyć wynik na ławie. Co mnie sprowadza, do kolejnej kwestii.
Tu w tle pojawiła się sprawa testosteronu/kortyzolu/hormonu wzrostu/adrenaliny. Bez urazy, ale ku.rwa mać, rzygać mi się chce jak kolejna osoba sprowadza dyskusję do poziomu:
kortyzol= stres/katabolizm
testosteron= siła i masa
Oczywiście nikt nie ma pojęcia, że przyśpieszenie akcji serca zawdzięcza się w dużej mierze kwasowi mlekowemu (konkretniej: zwiększeniu jego poziomu we krwi), który jest wykorzystywany jako substrat energetyczny, niemal nikt nie wie jaki jest okres półtrwania hormonów i tak dalej. Naturalnie nikogo to nie powstrzymuje przed wygłaszaniem różnego rodzaju twierdzeń i hipotez. Dyskusję o hormonach zostawmy biologom. Wpływ hormonu na organizm zależy od DZIESIĄTKÓW czynników, jak genotyp czy poziom innych hormonów. (tu można by wymieniać naprawdę długo). Taki DEB.ILNY REDUKCJONIZM zawierający się w tezach typu "testosteron= wyniki" nie jest warty komentarza.
Sory za brak emotek, ale nie mam emocji/duszy.
Zmieniony przez - Pandarek w dniu 2012-05-03 20:31:20