Na dobry sen mała lektura do poczytania... po której nie jeden z Was budząc się rano dwa razy zastanowi się czy dodać trochę mleka do porannej kawy...
Jest wiele artykułów które mówią o co najmniej niedobrym wpływie mleka na zdrowie dorosłego człowieka Większość jednak - nie ma podparcia naukowego - pisana jest na zasadzie powielania informacji bez przemyślenia - nie tłumaczy mechanizmów - ma słabe przykłady i słabszą argumentację
Jednak moją uwagę przykuł artykuł napisany przez Waltera Lasta Nie wiem do końca czy można się w 100% oprzeć na jego informacjach Niemniej duża część artykułu wydaje się być spójna i można potwierdzić informacje zerkając do innych źródeł Stąd przedstawię Wam tekst w skrócie poniżej (oczywiście ujęty moimi słowami z drobnymi dopiskami dla lepszego zrozumienia)
Mówimy cały czas o laktozie i jej nietolerancji Wydaje się jednak że to tylko czubek góry lodowej i to nie na laktozie lecz galaktozie należy się skupić
Niemniej... Laktoza to cukier mleczny a konkretnie dwucukier złożony z glukozy i galaktozy Glukoza wiadomo do czego służy Problem dla większości stanowi wiedza o galaktozie
Zacznijmy jednak od trochę innej strony – dlaczego jest tak dużo galaktozy w mleku kiedy w innych produktach spożywczych już niekoniecznie (przynajmniej tych nieprzetworzonych) Otóż galaktoza niezbędna jest do prawidłowego rozwoju mózgu układu nerwowego i kilku białek Stąd taka jej ilość w mleku gdyż to właśnie noworodek potrzebuje rozwoju tych struktur najbardziej (mam na myśli w głównej mierze układ nerwowy z mózgiem na czele) Kiedy struktury te się ukształtują do odpowiedniego poziomu nasze zapotrzebowanie na galaktozę drastycznie maleje
Teraz co się dzieje kiedy dostarczamy galaktozę w wieku późniejszym Wszyscy się o tym uczymy że można zamienić galaktozę w glukozę jednak nikt nie mówił w jakich ilościach i co się dzieje z galaktozą która nie poddała się przemianie Otóż do owej przemiany potrzebna jest wątroba oraz kilka enzymów Brak jednego z enzymów prowadzi najczęściej do galatozemi (więcej można przeczytać w artykułach dr n. biol. Joanna Gajewska lub dr n. med. Barbara Radomyska z Instytut Matki i Dziecka w Warszawie) jest to choroba która dotknąć może nas od maleńkości Niemniej niejednokrotnie jak to z chorobami bywa albo jest mylona nierozpoznana albo na tyle mała że się nią nie przejmujemy (włączając w to fakt że jej nie rozpoznamy) a skutki odbijają się na naszym zdrowiu Konsekwencje mogą przybierać postać niedorozwoju umysłowego zaćmy problemów z jajnikami itd. Problem może się pojawić nie tylko poprzez pewne wrodzone niewytwarzanie enzymów ale także w wieku późniejszym np. poprzez uszkodzenie wątroby
Podobno moce przerobowe wątroby są ograniczone w stosunku do przetwarzania galaktozy w glukozę (nawet przy zdrowej wątrobie) stąd powstaje problem co się dzieje z galaktozą która nie została przerobiona a także rodzą się kolejne pytania jak np. ile galaktozy możemy wprowadzić do organizmu by nasz organizm ją wykorzystał a nie pozostawił samej sobie
Nieprzerobiona galaktoza może ulegać utlenieniu co prowadzi do wytworzenia kwasu śluzowego Nie jest on rozpuszczalny i stanowi problem dla organizmu Organizm broniąc się przekształca go w lepką wodną zawiesinę – śluz który nie przypomina nijak endogennego śluzu Za jego usuwanie odpowiedzialna jest limfa (nerki czy wątroba nie poradziłyby sobie z nim) i wyrzuca niechciany balast poprzez płuca przewód oddechowy zatoki i trąbki Eustachisza Kwas śluzowy może się tam zbierać i blokować ujścia Młodsze osoby mają łatwiej z jego usunięciem dorośli już gorzej Dość często pozbywanie się śluzu związane jest z różnego typu infekcjami przeziębieniami itd Śluz stanowi dobre podłoże dla rozwoju drobnoustrojów itd. Przewlekły stan prowadzi do patologi – stałe wysięki z nosa zatykanie uszu (pogorszenie słuchu) większa podatność na choroby Podobno zauważalne jest to wśród Aborygenów
Zatem najczęstsze problemy/dolegliwości związane z nadmiarem galaktozy to problemy w obszarach płuc zatok ucha Jednak to nie wszystko – zatkany układ limfatyczny kwasem śluzowym może prowadzić do białaczki Na potwierdzenie tej teorii przytoczony przykłady że białaczka jest częstszą chorobą wśród dwu i trzylatków jak wśród np. jedenastolatków (czterokrotnie) czy dziewiętnastolatków (dziesięciokrotnie) Małe dzieci chcemy w dalszym ciągu karmić mlekiem kiedy już tego nie potrzebują Starsze dzieci mogą już powybrzydzać (picie mleka w szkola to wielu dzieciaków nie przyjemność ale konieczność i bez torebki kakao aby zmienić smak mleka to z domu nie wyjdą) Natomiast dorośli to już jak im w duszy gra Jednym słowem wydaje się mieć to sens Dodatkowo podano przykład Nathana Pritikina który faworyzował dietę chroniącą przed chorobami sercowo-naczyniowymi i niestety zachorował na białaczkę Być może z racji tego ze jego dieta obfituje w odtłuszczone produkty mleczne
Jeżeli chodzi o
odtłuszczone mleko... jeżeli odtłuścimy mleko (pozbędziemy się tłuszczu) to rośnie procentowa ilość pozostałych składowych w danej przyjętej objętości Tym samym w odtłuszczonym mleku jest więcej laktozy aniżeli w mleku pełnotłustym
Nadmiar galaktozy obwinia się również o możliwość prowadzenia do katarakty rozedmy płuc demencji czy powstania raka głównie jajników
Wracając do laktozy... Możliwość jej rozłożenia maleje drastycznie po trzecim roku życia co w konsekwencji może prowadzić do biegunek niestrawności itd. Część laktozy może być tolerowana jednak w odpowiednich ilościach Ludzie znaleźli metody na jej rozkład np. poprzez fermentację – kwaśne mleko kefir itd. Jednak czy w kontekście tego o czym mowa ma to sens i w jakichś sposób chroni nas przed galaktozą? Po części proces fermentacji niweluje cukry chociażby do tworzenia kwasu mlekowego jednak problem galaktozy wciąż pozostaje Zatem czy nietolerancja laktozy przez nas tak nielubiana nie jest swego rodzaju mechanizmem ochronnym mówiącym że czegoś nie należy spożywać?
Dość spory problem z galaktozą mają osoby które nie mogą sprawnie rozkładać laktozy np. rasa kaukaska (ludzie)
Czy jednak musimy całkowicie rezygnować z produktów mlecznych Pomimo nieokreślonej do końca ilości laktozy jaką można przyjąć bez większych konsekwencji (przy sprawnej wątrobie dla rasy kaukaskiej) to 5-10g czyli szklanka mleka Oczywiście ciężko jest spotkać laktozę gdzieś poza mlekiem ale to nie oznacza że sprawa jest załatwiona...
Otóż tak jak było wcześniej wspomniane ta cała batalia toczy się o galaktozę Zawierają ją liczne inne produkty takie jak winogrona (400mg/100g) miód (3000 mg/100g) czy suszone figi (4100 mg/100g) Dodatkowo organizm sam jest w stanie tworzyć część galaktozy Tym samym sprawa zaczyna się komplikować...
Oczywiście to że mówi się iż nadmiar galaktozy jest szkodliwy nie oznacza że galaktoza nie jest nam w pewnych ilościach potrzebna Otóż nawet w wieku dorosłym a wręcz do końca naszego życia wspomaga regenerację układu nerwowego chociażby poprzez jej duży udział w otoczce mielinowej Występuje w licznych białkach naszego organizmu itd. poprzez co jej niedobór również może powodować stany patologiczne
Mógłby ktoś w tym momencie powiedzieć że w takim układzie organizm sam wyprodukuje sobie galaktozę jednak czy jest ta osoba w stanie zapewnić że organizm temu podoła? Poza tym produkując jedno zubaża się rezerwy innej substancji... Natomiast gdzie jest granica odpowiedniej ilości dostarczanej galaktozy z zewnątrz
Zalecenia są różne Prócz wyrzucenia mlecznych produktów z diety (co dla sportowców może nie do końca okazać się słuszne ze względu na nieustanne nasilone uszkodzenia i potrzebę ciągłej regeneracji włączając w to układ nerwowy – chociaż z pewnością należy zastanowić się czy aby na pewno nie za dużo w diecie jest produktów mlecznych) bądź ograniczenia ich spożywania po fakt spożycia źródeł galaktozy w mniejszych porcjach i odpowiednich odstępach w czasie (by dać organizmowi możliwość i czas na dokonanie odpowiednich reakcji) po zalecenia spożywania odpowiednich ilości przeciwutleniaczy by nie dopuścić do utleniania galaktozy
Jeżeli chodzi o przeciwutleniacze to ich nadmiar również jest szkodliwy Chętnych poszerzenia swojej wiedzy zapraszam do innego tematu prowadzonego przeze mnie – o przeciwutleniaczach (antyoksydantach) Poruszyłem tam pewien wątek który tutaj warto poruszyć Otóż w emulsjach typu olej w wodzie (jaką jest mleko) niektóre przeciwutleniacze mogą działać jako proutleniacze co wskazuje na niepożądany efekt odwrotny (zastanawiałem się nad słusznością wprowadzania ekstraktu z zielonej herbaty do produktów mlecznych ponieważ podobno katechiny właśnie tak się zachowują – niestety nikt nie podjął dyskusji) Tak czy inaczej należy zwrócić uwagę na przeciwutleniacze i ich pozytywną rolę w przeciwdziałaniu reakcji utleniania galaktozy Istotny jest dobór przeciwutleniaczy oraz ich rodzaj
Ależ się rozpisałem... sprawiedliwie będzie jak Wy się naczytacie...
I jak widać na załączonym „obrazku” ciężko jest coś tutaj jednoznacznie stwierdzić Poszlaki niewątpliwie są Wskazówki są No i jak zawsze pozostają wątpliwości czy to co nam mówią jest prawdą autentycznie przekładającą się na rzeczywistość czy też częściowo a jeśli częściowo to w jakim stopniu i jak ma się do działania całej maszynerii jaką jest nasz ludzki organizm Tak czy inaczej w dalszym ciągu pozostaje problem jak powinno być by było dobrze
Jakieś pomysły?...