W poszukiwaniu zaginionej talii - k_rol_k

kaszmirko - polecam się

Spadki chyba tak naprawdę spadkami nie są. Te pomiary są jakieś takie w cały świat a ja mam wrażenie wydętego brzucha. Spróbuję znowu na jakiś czas odstawić całkiem nabiał i zobaczę czy to ma jakiś związek, bo mam wrażenie, że po wakacjach tego nie było.

Wczorajsza miska:


warzywa: pomidor 450g, pekinka 200g, ogórek 240g

picie: mineralna 1,5l, herbata czarna słabo parzona 1l, 3 herbaty owocowe

suplementy: omega-3, Capivit

inne: Harmonet

I wczorajszy trening:

Rozgrzewka 15 minut orbitrek
Przysiad: ciągle lecę na plecy. Pamiętając o tym, że wstawianie z przysiadu to wbicie pięt w podłogę, zdarza mi się, że mnie tak do tyłu bujnie, że muszę dać kroczka dla złapania równowagi. Pracuję nad tym. Mam też wrażenie, że na samym dole robię taki myk tyłkiem, jakoś to tu nazywaliście - tail wink? Muszę to nagrać i pokazać.

MC proste nogi: nie wiem czy to kwestia ciągle słabych pleców czy złej techniki - w tym ćwiczeniu czuję plecy, dupy wcale.

WL: jedyne słowo jakim mogę określić to ćwiczenie to FRAJDA trzy serie sama, w czwartej 30kgx5 ciągiem, 3 domęczone sama plus dwa z asekuracją. W piątej 3 sama, 2 z pomocą.

Przyciąganie linki wyciągu górnego do klatki: zmieniłam to ćwiczenie z wiosłem sztangą tak jak planowałam. W ostatniej serii próbowałam domontować ten odważnik na nogi ale konstrukcja maszyny powodowała, że się zaczepiał w połowie ruchu w górę. Dałam więc jedną płytkę więcej i zrobiłam 6 powtórzeń oszukanych - z lekkim bujaniem plecami. Ogień w plecach.

Wyciskanie stojąc: żenua... Nie wiem tylko, czy powinnam zmniejszyć ciężar bo mam tak słabe barki czy po prostu trening mnie tak męczy, że w ostatnim ćwiczeniu nie mam już siły. Ręce mi mdleją same.

Na koniec 45 minut orbitreka, poziom 5, średnie tempo 67RPM.

Mam ostatnio dziwną niemoc w udach - przedniej części. Przekręcenie tych 45 minut jest dla mnie problemem bo mi te mięśnie jakby omdlewają... Już tak kiedyś miałam dawniej na CKD po potężnym treningu przed fazą ładowania. Dziwne. Wczoraj z trzeciego piętra schodziłam 7 minut

Zmieniony przez - k_rol_k w dniu 2011-11-29 07:45:41

wiesz jak to jest z tymi wymiarami -- przynajmniej u mnie to czasem wychodzi wiecej niz kilka dni wczesniej. Nie wiem ale mam wrazenie ze jakos nie zawsze potrafie sie zmierzyc tak samo
Ale nie ma co sie przejmowac --- do przodu !!!

kaszmirka

Ale nie ma co sie przejmowac --- do przodu !!!

AMEN!

I wczorajsza miska:


warzywa: pomidor 450g, pekinka 250g

picie: mineralka 1l, herbata czarna słabo parzona 0,75l. 4 herbaty owocowe

suplementy: omega-3, Capivit

inne: Harmonet

I przypominam się z prośbą o skasowanie moich zdjęć z pierwszej strony, dziękuję

Zmieniony przez - k_rol_k w dniu 2011-11-30 07:25:48

a ja mam wrażenie ja tez mialam ze nie spadam ....wszyscy widzieli tylko nie ja ..ter juz wiem ze ma zupelnie inne cialo, inaczej sie ruszam ...choc tylko 12 kilo w dol .


a co ciekawe.znajoma sie odchudzala z chyba herbalajfem albo innym podobnym ustrojstwem ..dumna ze zrzucila 15 kilo, pojechala na kontrole a tam pani po pomiaarach roznych dziwnych wpisala dane i wyszlo ze laska spadla z miesni a nie z sadla ...ilosc tluszczu w stosunku do miesni sie ziekszyla ..... ( byla na 1000 gora 1200 kcal z oczywiscie bez tluszczu i kupa wegli ) zrozpaczona mowi ze przeszla z nadwagi w otylosc (btw nie wiem ja jej to liczono) i jak to mozliwe....to jej wytlumaczylam skad sobie jej cialko wzielo to co potrzebowalo .....i teram biedna ma zgryz .....a o efekcie jojo nie wspomne ..daje jej gora pol roku do powrotu tych 15

no i fakt moje 12 ma inna jakosc niz jej 15 ..tak wiec spokojnie .....cierpliwosci

leah Ja tu na spokojnie, byle do przodu. Mnie po prostu dobija fakt, że się nie umiem pomierzyć porządnie, wydawałoby się centymetr - narzędzie proste w obsłudze, a jednak za trudne

Ja już raz odwaliłam dietę Cambridge i nigdy więcej żadnych dziwnych eksperymentów na sobie przeprowadzać nie zamierzam

no wlasnie z tym mierzeniem to taka jakas dziwna sprawa jest ciało bardziej gipskie, spodnie leza fajniej a te centymetry raz tak a raz tak

oj ja tez juz nigdy zadnych Dukanow, kopenhadzkich i glodowkowych. Bosze jaka ja glupia bylam --- potrafilam isc na zajecia sportowe na 17:00 i cwiczyc 3 godziny a potem glodna jak wilk kladlam sie spac, bo ostatni posilek jadlam gdzies kolo 15:30 , no bo po 18 -tej to juz nie wolno jesc no i teraz nawet po kilku latatch mam skutki

a Ty widze moja droga ze z centralnej Polski jestes

Ostatni posiłek o 15:30? Jezu umarłabym z głodu Jak ja przetrwałam 3 tygodnie na papkach o smaku rzygowin to nie wiem, ale ślub najwyraźniej dodał mi samozaparcia a odebrał w to miejsce rozum Zapłaciłam za to oczywiście później i to z nawiązką

Z sentymentem wspominam czasy studenckie, kiedy ćwicząc regularnie na siłowni wyglądałam super przy wadze 70kg. A dekadę później prowadzę ekspedycję poszukującą mięśni w zwałach tłuszczu

cale szczescie ze okres bledow i wypaczen mamy juz za soba

k_rol_k jak z Twoimi zakwasami? Masz jakas dobra metode na pozbycie sie ich ?
Oj mnie dopadly po wczorajszych cwiczeniach w domu
a zaraz ide jeszcze biegac z gorki i pod gorke.

kaszmirka

k_rol_k jak z Twoimi zakwasami? Masz jakas dobra metode na pozbycie sie ich ?

pocwiczyc http://" class="link" target="_blank">tak tak pocwiczyc