Bo sama niedawno miałam tyle lat co Ty i wiem, że akceptacja grupy jest w tym wieku ważniejsza od samoakceptacji, która to jak wiadomo powszechnie POWINNA BYĆ NA PIERWSZYM MIEJSCU. Ja tu nie jestem największym znawcą, muszę się dziewczyn pytać o dietę, czy dobra, czy nie przesadzam, czy się nie głodzę, bądź też nie wcinam za dużo, itp. Ale chyba w jednym jestem dobra i to jest właśnie wsparcie.
Nigdy nie podobały mi się za bardzo moje nogi. Zawsze były moją zmorą, niewyćwiczone balerony i jak tyłam, to zawsze tu. A tutaj jak na złość rurki modne, a jak ja w nich wyglądam? Ja szynka ze sklepu w tym takim fikuśnym sznurku. I tak długo przeciwko nim walczyłam, wiesz, raz było lepiej z tymi obwodami, raz gorzej, potem już całkiem okropnie. I w końcu przyszło mi do głowy, że robię to źle, bo walczę przeciwko moim nogom. Im wbrew. Więc powiedziałam im tak: "Wiecie co, nogi? Może nie jesteście idealne, ale was kocham. Bo jesteście jedynymi nogami, jakie mam. Nie mam pary na zapas i muszę o was dbać. Wiem, że nigdy nie będziecie suchutkimi ślicznymi nogami gazeli, ale tyle, ile się uda z wami zrobić, to zrobię."
Chcę powiedzieć, że z pewnymi rzeczami trzeba się pogodzić. Genetyki nie przeskoczę, zawsze będę płaska na górze i szeroka na dole. Ale tłuszczyk, który się tam nazbierał, mogę spalić, no nie tak?
I moje nogi wyglądają lepiej niż kiedyś