Ciężka jest fajna, ale nie da się ukryć, że poziom najniższy. W innych kategoriach jest cięższa selekcja, nie ma mowy o nadmiernym
bf, typki z takimi brakami jak Hunt, Chris Tuchscherer, Yvel, Walenty Overeem i wielu innych nie mają racji bytu.
Ale z drugiej strony żadna inna kategoria nie gwarantuje takiej rzeźni i ubawu.
W ciężkiej względnie rzadko kiedy zdarzają się kolesie wygrywający przez gameplan.
LHW jest bardzo dobrym kompromisem pomiędzy siłą, emocjami, a poziomem sportowo-atletycznym. Tym bardziej, że dzięki współczesnym metodom odwadniania i krojenia wagi dzisiejsi półciężcy są nierzadko więksi od ciężkich z ery Pride. Selekcja jest naprawdę ostra, a poziom wyrównany czego dowodem jest rotacja mistrzów i pretendentów.
Im lżejsza waga, tym mniej się angażuję emocjonalnie. Oczywiście mogę podziwiać umiejętności takiego Aldo czy Fabera na przykład, ale z pewnością nie będę ich oglądał tak zaangażowany jak podczas pojedynku Lesnara z Carwinem czy Overeema z kimkolwiek, hehe.