Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby owa "muzyka" nie była techno-disco-czymś tam. Kiedy rytmiczne umc-umc rozległo się w sali- wszyscy zaczęliśmy się mocno podśmiewaĆ.
Jednak im dłużej trwał trening, tym mniej zwracaliśmy uwagę na klasę tej muzyki, a bardziej na jej rytmiczność i dynamikę. I...faktycznie pomaga !
Nie jest to co prawda dobry sposób na każdy trening, ale umówiliśmy się że za jakiś czas znów puścimy sobie muzykę- ale wtedy będą to koreańskie bębny (swoją drogą bardzo fajne...).
A Wy ćwiczycie lub ćwiczyliście kiedyś do muzyki ? Może macie jakieś ulubione "treningowe" kawałki ?
Napiszcie coś, bo jestem ciekawy, czy to tylko pojedynczy eksces (wcześniej nie słyszałem o takiej formie treningów- przynajmniej w Polsce), czy też inni też ćwiczą w ten sposób. Zapraszam do dyskusji.
"Aby wygrać- doprowadź swego przeciwnika do wściekłości, a sam zachowuj spokój..."
"Vivere militare est..."