Od jutra (tj. dziś) zamierzam lecieć michą konkursową, więc dietetyczny Ladies' week skończył się po 6 dniach. Po prostu musiałam zrobić wcześniej pizzę na zakwasie
trzech miesięcy bym nie wytrzymała z przetestowaniem jak wyjdzie (poza tym miałam mnóstwo zakwasu) -> wyszła nie tak źle, trochę zbytnio się wysuszyła w piekarniku.
Pomiary startowe (04.04) i końcowe (10.04):
Waga: 63,3* kg -> 62,1 kg (-1,2)
Talia: 71,7 cm -> 70,2 cm (-1,5)
Pępek:79,7 cm -> 77,9 cm (-1,8)
Oponka: 81,4** cm -> 82,2 cm (-0,2)
* no akurat wyszło bardzo dużo, we wtorek było już 63,0, obwodów nie pomierzyłam z braku czasu rano
**źle wpisałam, powinno być 82,4 cm (tyle mam zarówno w kompie jak i na kartce z dietą)
Spodobał mi się ten wyznaczony zestaw produktów na dzień i brak konieczności codziennego sprawdzania miski, choć przyznam, że najgorzej było z podziałem ryby by miała akurat tyle
gram ile trzeba
So, 09.04
Ladies' week, dzień 6.
BTW: ~100 / 106 / 104 - 1755kcal
moje awokada miały 70g zamiast 85g
* trening * (maxy do konkursu)
+ po małej przerwie rower: 2x 15min.
Pomysł z inverted rows zamiast podciągania/opuszczania ściągnęłam od
martasi. Gdy do nich podeszłam byłam bardzo happy z tego powodu, bo pewnie na drążku byłby lot prosto w dół (no, może 1x bym się opuściła).
Wrażenia z treningu powyżej.
Wrażenia po treningu (oglądanie filmików) -tragedia. Głownie MC, cieszę się, że nic sobie nie zrobiłam. 0, kurdę, zero! czucia postawy (tzn. odcinek lędźwiowy wcale się nie przegina tak, jak mi się w mózgu wydaje). A najgorsze, że nie ma lustra z boku bym mogła kontrolować to na bieżąco. Muszę jakoś sobie 'oznaczyć' niezbędny kąt ugięcia kolan.
Niedzielne pomiary:
Jak widać obwody są bj jednoznaczne niż ostatnim razem, co wydaje się potwierdzać moją teorię o zbyt bogatej misce. I w sumie ostatnio (tj. przed ost. tygoniem) zapominałam też o O-3. Nogi chyba zaliczyły potreningową pompę
Waga mi się nie podoba, sukcesywnie dziwka rośnie.
Nie wiem za bardzo co z miską konkursową.
Czy pomysł by:
*zacząć od 1812 kcal, BTW: 150/68/150
*po ~2tyg. zobaczyć jak z energią, jak słabo to dorzucić jakieś 50-100kcal z tłuszczu, jak znośnie to zostawić
*i potem ew. przesuwać z węgli na tłuszcz, obcinać
ma jakiś sens?
Bo na chwilę obecną nie znam większości ćwiczeń (w praktyce, bo czytać to sobie można) i nie wiem jak się będę po nich czuła. No i pierwsze treningi również mogą przez to nie być na maxa.
nie, 10.04
Reset od dziennika.sfd, jedzenie nałoko, po częsciowym podsumowaniu było BTW: ~86 / 77 / 155 - 1664kcal, ale dorzuciłam nie wiem ile orzechów, więc mogło być 1750 jak i 1850kcal.
Poza pizzą na zakwasie z fetą: owoce, jajka, łosoś z dorszem, orzechy, oleje "iękności", sok jabłkowy.
Zmieniony przez - loferne w dniu 2011-04-11 07:31:50