Zacznijmy od początku. Mam 29 lat, 89 kilo wagi przy 176cm wzrostu. Budowę ciała dosyć atletyczną, lecz też duży procent tkanki tłuszczowej 22 %. Z przerwami trenuje od 18 roku życia. Obecnie drugi miesiąc po półrocznej przerwie. Przerwie nie tylko od siłowni ale również od pracy, a co się z tym wiąże znacznym wzrostem odwodu w pasie :/
Trening siłowy wykonuję 4 dni w tygodniu, a oprócz tego minimum 5 dni aerobów.
I właśnie o te aeroby chciałem zapytać.
Otóż moja znajoma po AWFie podpowiedziała mi że najefektywniejsze spalanie tłuszczu występuje przy około 65% tętna maksymalnego, czyli dla mnie jest to 124. To wszystko wiem, lecz sam sposób ćwiczenia jest ciekawy.
Chodzi o chodzenie na bieżni poniekąd podobne do nord-walking. Czyli rękami wykonuję ruchy jakbym podpierał się kijkami, co powoduje lekkie skręty tułowia. A mięsnie brzucha są stale napięte (możliwie jak najbardziej). Krok długi. Oddech długi spokojny. Wygląda to trochę jak „cwaniackie bujanie się", „wożenie się", hehe.
Brzuch napięty jakby przygotowany że w każdej chwili może nas ktoś w niego uderzyć.
Powiem szczerze że ćwiczenie to faktycznie dość męczy, przy czym spokojnie można iść tak 60 minut (wczoraj już 70). Tempo marszu przeważnie ustalam na 5kh/h i lekki wznios. Skutkuje do akurat tętnem w granicach 120-130. Przy czym mój kolega o większej masie ciała przy prędkości 3,5 ma tętno około 150. Jak widać mam dosyć dobrą kondycją :)
Zna ktoś może taki sposób chodu? I czy faktycznie jest on efektywny?
Dodam że staram się spożywać produkty o niskim indeksie glikemicznym. Oraz stosuję od tygodnia termogenik.
Za tydzień ponownie wejdę na wagę i sprawdzę czy po miesiącu są już jakieś efekty. Na razie widać je na pasku, bo zapinam się już na jedną dziurkę mniej :]
Zmieniony przez - Hardy w dniu 2009-05-05 12:40:58
"Dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą"