Nie mogę się powstrzymać,by nie poruszyć raz jeszcze kwestii realizmu tudzież "przydatności na ulicy".Trzy czwarte wyuczonych technik się NIE PRZYDA.Walka na ulicy nie rządzi się ŻADNYMI zasadami.Kiedy wychodzicie na matę na zawodach/sparringach, wiecie mniej więcej,czego oczekiwać.Znacie zagrania,jakie przeciwnik MOŻE wykonać.Wiecie,jakich NIE ZROBI,bo grozi mu dyskwalifikacja.Na ulicy jest zupełnie inaczej.Tu trzeba myśleć,a jeszcze lepiej działać instynktownie.Jasne,jeśli ktoś coś trenuje -łatwiej mu przychodzi odnalezienie się w takiej sytuacji.Ale liczy się przede wszystkim ocalenie-zdrowia,może nawet zycia.Stosuje się proste,destrukcyjne najczęściej techniki(często pojawiają się dylematy moralne,by kogoś nie zabić,nie uszkodzić).Kiedyś ktoś mnie zapytał,co bym zrobił,gdyby wyszła na mnie grupa 15 skinów.Co bym zrobił? Zwiewałbym,gdzie pieprz rośnie.Nie jesteśmy nieśmiertelnymi superbohaterami.Oddałbym portfel,zegarek i cieszyłbym się,że jestem cały.Ucieczka w tym wypadku nie byłaby żadnym dyshonorem.Liczy się przeżycie.Ale czasem są sytuacje,kiedy po prostu NIE DA SIĘ UCIEC i TRZEBA WALCZYĆ.Ważnym jest,by nie przecenić swoich możliwości.I Herkules d..a,kiedy wrogów kupa
Jeśli walka jest nieunikniona-ja osobiście stosowałbym najbardziej perfidne zagrania-uderzenia w punkty witalne,palce w oczy,
kopniak w krocze lub piszczel.Techniki z Combatu i Krav Maga(wiem,że destrukcyjne, ale gdy walczymy o życie...).Nie oglądałbym się na nic,a już po "akcji"-w nogi! Na cholerę kłopoty z Policją?
Napiszcie,co sądzicie na ten temat...
Pozdrawiam
Kagetora