w połowie marca rozpocząłem ćwiczenia na siłowni, miesiąc trening obwodowy i potem już normalne ćwiczenia na dane partie.
Dziś pojawiło się pytanie, dylemat, ponieważ do tej pory np. na ławeczce prostej zakładałem np. 50kg i robiłem 3 serie z czego ta ostatnia męczona bardzo i tak stopniowo z każdym tyg. zwiększałem ciężary. Dziś jeden z kolesi ćwiczących z dużym stażem dał mi radę, że lepiej w każdej serii zwiększać ciężar kosztem tego aby np. w ostatniej serii zrobić 2, 3 powtórzenia. Twierdzi, że lepiej zrobić 3 powtórzenia wagą 80kg niż pełne 10-12 z dużym trudem 70kg czyli tak jak do tej pory robiłem. Niestety nie potrafił mi powiedzieć jaki % mocy wykorzystać w ustaleniu pierwsze serii, drugiej itd.
Dodam, że od czasu gdy ćwiczę moja waga nawet nie drgnęła cały czas 89kg, bicek poszedł z 34,5cm na niecałe 37cm, klatka bez zmian 112cm, w pasie z 106 na jakieś 97cm.
Robię 4 ćwiczenia na klatkę, dwa na bicek dwa razy w tyg, na plecy 4 ćwiczenia, barki 2 i triceps 2 raz w tyg. Raz w tyg chodzę na piłkę, trochę rower bo jak biegałem to chudłem na ramionach, twarzy a niestety z brzucha wolno schodziło. Efekty są średnie moim zdaniem.
Dieta - staram się nie jeść po 20 no i mam w miarę wyliczone 170g białka 400 węgli i ok. 100 tłuszczy.
Proszę powiedzieć czy takie efekty są ok jak na 3,5 miesiąca ćwiczeń oraz co byście zmienili w ćwiczeniach? czy doświadczony "zawodnik" miał rację aby w każdej serii zwiększać na maksa obciążenia nawet kosztem wykonania tylko 3 powtórzeń?