Wiek: 32
Waga: 80 kg
Wzrost: 174
Wskoczyłem na IF'a z 4h oknem 18:00-22:00, trening ok. 16:00.
Zapotrzebowanie wyliczyłem na kilku kalkulatorach (tych prostych i tych złożonych), uśredniłem wynik i wyszło mi ~2500 kcal. Po zejściu w ramach redukcji na 2200 kcal nic nie drgnęło przez pierwszy tydzień. Zszedłem więc do 1950, zeszło 1.5 kg (tydzień) ale kolejny tydzień stoi w miejscu.
Dieta:
2x ryż brązowy
cyc kurczaka 550g
5 jajek całych
łosoś 100g
shake białkowy
warzywa typu pekińska kapusta, pomidor, ogórek
co daje łącznie:
~214g bialka
~46g tłuszczy
~160 węgli
rozkład makr ustawiałem ze stosunku b/w/t - 40%/40%/20%
Trening siłowy robię co 2 dzień, na razie bez aero (te zostawiam na późniejsze etapy redu), aczkolwiek do pracy te 4.5km chodzę pieszo, więc coś zawsze jest.
Powyższe modyfikuję sobie wrzucając np. więcej ryby, jakieś tam kabanosy, kanapkę z chleba razowego, wszystko uwzględniam w kcal i makrach.
No i teraz poradźcie, co jest nie halo. Czemu stoję w miejscu? Dla niektórych może się wydawać, że zapotrzebowanie b. niskie, ale się świetnie, na brak energii nie narzekam, a podbijanie kcal zawsze kończyło się u mnie zalewaniem fatem :(