Witam.
Chciałem opisać mój problem, może dla niektórych wyda się to głupie ale wygląda to następująco;
Przed zapisaniem się na boks (jakiś rok temu) byłem człowiekiem który był bardzo pewny siebie, jeżeli chodziło o jakieś zaczepki czy bójki (młodość) to nie wiem jak to powiedzieć, ale gdy np. miałem się z kimś bić,lub miała to być jakaś konfrontacja to miałem tak zakodowane w głowie że wiedziałem że jestem lepszy, wychodzę i nie ma innej możliwości niż wygrana. w mojej głowie nie było myśli o żadnej przegranej bo to po prostu było nie do przyjęcia. Nie myślcie sobie że zgrywałem jakiegoś kozaka, ale jeżeli dochodziło do jakiejś konfrontacji to myślę ze nawet jak się nie bilem jakoś dobrze to psychika tu sprawowała ogromną role.
No i jakoś wyszło tak, że zapisałem się na boks. Wszystko fajnie, trenowałem, na początku trudno , ale potem szło lepiej, pierwsze sparingi mimo tego że nie bylem doświadczony szły b. dobrze. Z biegiem czasu sparingi miałem jak to bywa z gorszymi i lepszymi. I tu pojawił się problem gdy miałem sparingi z lepszymi jak wiadomo nie raz wyłapałem, przegrałem itp. No ale wiadomo ktoś więcej trenuje to ciężko jest go pokonać. I myślę że tu się coś zaczęło dziać...
Treningi szły dalej, technika, szybkość, siła, kondycja cały czas się poprawiały było dobrze. Jednak sparingi zaczęły się stać mało lubianą formą treningu ( odwrotnie niż wcześniej) wychodziłem do nich, i wychodzę teraz w sumie z przymusu ( zarówno z lepszymi jak i gorszymi) i teraz sprawa wygląda tak: ta pewność siebie która kiedyś mi towarzyszyła i nie dopuszczalna myśl o przegranej zanikła... nigdy nie odmawiam sparingów, ale wychodzę i często już czuje że coś jest nie tak... jakaś kwestia psychiczna, nie to że się boje bo stawiam czoła wyzwaniu zawsze, ale przykład; wchodzę na ring z partnerem o którym wiem że jestem od niego szybszy, zwinniejszy, więcej od niego trenuje, a dostaje łomot... już przy pierwszej wymianie jakoś się zrażam, spalam psychicznie...
Moje pytanie miał tak ktoś? Czym to może być spowodowane? Bo jak do tej pory spotkałem się z samymi argumentami, że SW wzmacnia psychikę i pewność siebie, czy u mnie mogło być to na odwrót?
Chciałem opisać mój problem, może dla niektórych wyda się to głupie ale wygląda to następująco;
Przed zapisaniem się na boks (jakiś rok temu) byłem człowiekiem który był bardzo pewny siebie, jeżeli chodziło o jakieś zaczepki czy bójki (młodość) to nie wiem jak to powiedzieć, ale gdy np. miałem się z kimś bić,lub miała to być jakaś konfrontacja to miałem tak zakodowane w głowie że wiedziałem że jestem lepszy, wychodzę i nie ma innej możliwości niż wygrana. w mojej głowie nie było myśli o żadnej przegranej bo to po prostu było nie do przyjęcia. Nie myślcie sobie że zgrywałem jakiegoś kozaka, ale jeżeli dochodziło do jakiejś konfrontacji to myślę ze nawet jak się nie bilem jakoś dobrze to psychika tu sprawowała ogromną role.
No i jakoś wyszło tak, że zapisałem się na boks. Wszystko fajnie, trenowałem, na początku trudno , ale potem szło lepiej, pierwsze sparingi mimo tego że nie bylem doświadczony szły b. dobrze. Z biegiem czasu sparingi miałem jak to bywa z gorszymi i lepszymi. I tu pojawił się problem gdy miałem sparingi z lepszymi jak wiadomo nie raz wyłapałem, przegrałem itp. No ale wiadomo ktoś więcej trenuje to ciężko jest go pokonać. I myślę że tu się coś zaczęło dziać...
Treningi szły dalej, technika, szybkość, siła, kondycja cały czas się poprawiały było dobrze. Jednak sparingi zaczęły się stać mało lubianą formą treningu ( odwrotnie niż wcześniej) wychodziłem do nich, i wychodzę teraz w sumie z przymusu ( zarówno z lepszymi jak i gorszymi) i teraz sprawa wygląda tak: ta pewność siebie która kiedyś mi towarzyszyła i nie dopuszczalna myśl o przegranej zanikła... nigdy nie odmawiam sparingów, ale wychodzę i często już czuje że coś jest nie tak... jakaś kwestia psychiczna, nie to że się boje bo stawiam czoła wyzwaniu zawsze, ale przykład; wchodzę na ring z partnerem o którym wiem że jestem od niego szybszy, zwinniejszy, więcej od niego trenuje, a dostaje łomot... już przy pierwszej wymianie jakoś się zrażam, spalam psychicznie...
Moje pytanie miał tak ktoś? Czym to może być spowodowane? Bo jak do tej pory spotkałem się z samymi argumentami, że SW wzmacnia psychikę i pewność siebie, czy u mnie mogło być to na odwrót?