Mam 19 lat.
Waga - 61-62 kg
Wzrost - 182 cm
Rozmiar uda - 53
Biodra - 78 cm
Talia - 69 cm
Bic - 30 cm
To tak żeby ogólnie zarysować moją sylwetkę
:)
Nie będę owijał w bawełne i na starcie powiem że mam/miałem zaburzenia jedzenia zwane potocznie bulimią - po prostu dostaje ataków SZALEŃCZEGO głodu, które kończą się jak to w tej chorobie bywa w WC.
Nie wiem co jest powodem że ta choroba u mnie zawitała, ale wydaje mi się, że jest to spowodowane:
1. Wcześniejszą dietą, podczas której strasznie rozszerzyłem sobie mój żołądek jedząc warzywa w ilości ponad 1,5kg dziennie.
2. Praktycznie brakiem tłuszczy w diecie
Dietę zakończyłem jakieś 2 miechy temu (była rygorystyczna, cheat meal raz na tydzień i twardo trzymałem dietę).
W końcu psycha pękła i skończyłem liczyć te kalorie, ale nadal zdrowo się odżywiałem. Przy czym częściej pozwalałem sobie na cheat meale. Jednak już w psychice pojawiały się takie wy****ste wyrzuty sumienia po zjedzeniu tego ponad 1 cheat meala na tydzień, że sobie starałem jak najbardziej odmawiać.
No... i te odmawianie mnie stoczyło. W końcu jak zjadałem pizze to sobie myślałem... zjadłem pizze to dlaczego nie zjeść więcej ? Jak raz na tydzień moge cheat meala zrobić to zrobie mega cheat meala (żarłem jak głupi wiem że na tym nie polega cheat meal ale no cóż mój błąd).
No i tak zażerałem się aż mi sie chciało żygać. Spodobało mi sie i zawitało to do mojej diety - raz na tydzien mega cheat meal konczacy sie w kiblu.
Możecie wierzyć lub nie, ale pewnego dnia zdażyło mi się nawet przez taki atak zjeść 12tys. kalorii w ciągu paru godzin.
Zaczęło się że pojechałem sobie do centrum handolwego na "niewinną małą pizze" na uczczenie zdanego kolosa.
Zjadłem ją, no i już w głowie szukałem co zjeść dalej- no będę się streszczać nie będe mówić jak dalej sytuacja się rozkręcała - zakończyło się tym, że wydałem 5 dych na żarło - zjadłem całe familijne ciastka, ciastko tiramisu, 2 duuuuuże gofry ze śmietaną, marsa, pizze + 2 big maki.
Teraz to juz przechodzi wszelkie bariery - takie ataki dostaje nawet 3 razy dziennie - 3 razy kibel .
Już mniejsza z tym, że wiem że bulimia to choroba na tle psychicznym i że wy mi nie pomożecie jej wyleczyć.
Ja nawet wiem jak ją pokonać, ale potrzebuje jednak do tego małej porady.
Oto moja prośba - powiedzcie mi jaką dietę byście mi proponowali (wiem że to głupie pytanie i więkoszść z was już leży na ziemi i zwija sie ze śmiechu, ale dla mnie ta sprawa to nie jest w ogóle śmieszna - cierpi nie tyle co mój budżet, co zdrowie (nie wyobrażam sobie siebie za pare lat żeby tak ciągnąć - łysy i bez zębów )., aby:
1. ZMNIEJSZYĆ ROZMIAR ŻOŁĄDKA - i nie chcę zapychać znowu warzywami żołądka tylko jak najlepiej zmieńszyć rozmiar (bezoperacyjnie). Czy ilość pitej wody ma na to jakiś wpływ itp?
2. Jakie zapotrzebowanie ułożyć w diecie
Teraz ciężko żebym wam rozpisał moją diete jak wygląda, bo praktycznie jej nie ma. 2 dni trzymam rygor, jestem szczęśliwy - jem zdrowo, omlety na śniadanie, co 3 godziny mięso + warzywa, na obiad jeszcze dorzuce jakieś ziemniaki/ryż - na kolacje serek wiejski.
Ale na 3 dzień już masakra 10tys. kalorii z czego 8 ląduje zapewne w ściekach.
3. Czy darować sobie narazie ćwiczenia, i najpierw zwalczyć chorobę a potem wziąźć się za trening ?
4. Czy ograniczyć całkowicie cheat meale ? Bo takie ograniczenie to czuję że będzie tylko krótkotrwały efekt - zdaży mi się chociaż zjedzenie raz cheat meala nawet po tym tygodniu to potem w szpiitalu chyba bym wylądował z przejedzenia.
---------------------
Na koniec prośba - jeśli chcesz mnie wyśmiać to w ogóle nie pisz. Napisałem tu o pomoc a nie po to, żebymnie ktoś jeszcze bardziej dołował.
A jak nie wierzysz, że można tyle pochłonąć - poczytaj po necie albo po prostu daruj sobie komentarze i dalej nie wierz :)
Pozdrawiam was i już życzę wam Szczęśliwego Nowego :)