Cześć, czy ktoś mógłby mi pomóc i powiedzieć o co chodzi, ponieważ sam szukam informacji od dłuższego czasu, a alergolog mówił, że po prostu "tak czasem jest".
Zaczynając od początku, 6 lat temu kiedy pierwysz raz wypiłem białko serwatkowe czułem się średnio, jakbym miał kamienia w brzuchu, kolejnego dnia było to samo. Trzeciego dnia natomiast podczas picia białka dostałem gorączki, czułem, że białko zatrzymało mi się przed żołądkiem (czułem je na poziomie płuc), do tego zacząłem się pocić, wymiotować, dusić i miałem atak bólu głowy trwało to chyba z pół godziny- od części osób dowiedziałem się, że to był chyba wstrząs anafilaktyczny, chociaż nie wiem czy to dokładnie tak wygląda, ponieważ nie miałem ani wysypki ani nie byłem spuchnięty.
Ostatnio chciałem przymasować i zacząłem jeść twaróg zwykły z piątnicy bez niczego po prostu do pieczywa. Po dwóch dniach jedzenia około 100-120 g dziennie znowu zacząłem czuć ból brzucha, kolejnego dnia nie skończyłem nawet tych 100g, zaatakował ból brzucha i czułem, że chce zwymiotować, więc przerwałem i się położyłem głęboko oddychając, bo zrobiło mi się duszno i gorąco. Dziwi mnie fakt, że jem naleśniki z takim samym twarogiem! Żółte sery w tym pizze i inne junk foody, pije okazjonalnie mleko, średnio 3 razy w tygodniu skyr i wszystko jest okej. Nabiał jem od dzieciństwa, aż do teraz praktycznie, zastanawiam się czy nie powinienem zrezygnować całkowicie z nabiału, bo możliwe, że jestem uczulony i niszcze się od środka, a większa ilość czystego białka pokazuje dopiero, że coś jest nie tak. Ktoś się kiedyś spotkał z takim przypadkiem?
Dla ścisłości, próbowałem pić białko bez laktozy, bez słodzików, z naturalnymi słodzikami, naturalne i smakowe. Próbowałem wpc 80, wpi90, białka dla alergików, wszystko, po każdym z nich czułem, że zaczyna boleć mnie brzuch nawet nie dopijając marnych 30gram. Spróbowałem chyba z 30 różnych próbek na rynku polskim, mój organizm po każdej z nich wariuje.
Przepraszam za bałagan, ale chciałem to dość jasno wytłumaczyć. :)
Zaczynając od początku, 6 lat temu kiedy pierwysz raz wypiłem białko serwatkowe czułem się średnio, jakbym miał kamienia w brzuchu, kolejnego dnia było to samo. Trzeciego dnia natomiast podczas picia białka dostałem gorączki, czułem, że białko zatrzymało mi się przed żołądkiem (czułem je na poziomie płuc), do tego zacząłem się pocić, wymiotować, dusić i miałem atak bólu głowy trwało to chyba z pół godziny- od części osób dowiedziałem się, że to był chyba wstrząs anafilaktyczny, chociaż nie wiem czy to dokładnie tak wygląda, ponieważ nie miałem ani wysypki ani nie byłem spuchnięty.
Ostatnio chciałem przymasować i zacząłem jeść twaróg zwykły z piątnicy bez niczego po prostu do pieczywa. Po dwóch dniach jedzenia około 100-120 g dziennie znowu zacząłem czuć ból brzucha, kolejnego dnia nie skończyłem nawet tych 100g, zaatakował ból brzucha i czułem, że chce zwymiotować, więc przerwałem i się położyłem głęboko oddychając, bo zrobiło mi się duszno i gorąco. Dziwi mnie fakt, że jem naleśniki z takim samym twarogiem! Żółte sery w tym pizze i inne junk foody, pije okazjonalnie mleko, średnio 3 razy w tygodniu skyr i wszystko jest okej. Nabiał jem od dzieciństwa, aż do teraz praktycznie, zastanawiam się czy nie powinienem zrezygnować całkowicie z nabiału, bo możliwe, że jestem uczulony i niszcze się od środka, a większa ilość czystego białka pokazuje dopiero, że coś jest nie tak. Ktoś się kiedyś spotkał z takim przypadkiem?
Dla ścisłości, próbowałem pić białko bez laktozy, bez słodzików, z naturalnymi słodzikami, naturalne i smakowe. Próbowałem wpc 80, wpi90, białka dla alergików, wszystko, po każdym z nich czułem, że zaczyna boleć mnie brzuch nawet nie dopijając marnych 30gram. Spróbowałem chyba z 30 różnych próbek na rynku polskim, mój organizm po każdej z nich wariuje.
Przepraszam za bałagan, ale chciałem to dość jasno wytłumaczyć. :)