Kilka lat temu schudłam ok 10 kilo (mam 160 i schudłam do 48 kg) nie były to jakieś głodówki ogólnie dość szybko zorientowałam się, że liczenie kalorii to najlepsze rozwiązanie więc jadłam sobie tak 1500, niestety straciłam też wtedy okres i nabawiłam się zespołu jelita drażliwego. Bałam się jednak wejścia na 0 kaloryczne więc w zasadzie do niedawna jadłam 1800. Okresu naturalnie nie odzyskałam, od 3 lat biorę tabletki. I tak sobie na tym trzymałam wagę aż do listopada zeszłego roku kiedy to zaczęłam tyć. Teraz ważę 53 kilo i jem 1400 kcal bo boję się, że inaczej waga dalej będzie szła w górę. Nie wiem czym może być spowodowany taki wzrost. Z badań endokrynologicznych jakie miałam dowiedziałam się, że mój organizm jest bardzo zestresowany i lekarz powiedział, że mam się mniej stresować. Nikt jednak nie wyjaśnił mi dlaczego mimo deficytu tyję :(, a jest to dla mnie frustrujące dlatego proszę o radę czy to jakaś chwilowa reakcja organizmu czy czekać czy ciąć kalorie czy więcej ćwiczyć czy w ogóle przestać co robić 
