Myślałam, że jestem mądrzejsza od wszystkich - od 1 stycznia wprowadziłam ćwiczenia - 3-5 razy w tygodniu (40-60 minut)
Ćwiczę głównie z trenerkami na yt.
Zastąpiłam cukier do kawy ksylitolem, baaardzo ograniczyłam słodycze.
Było zdrowo (znaczy wg mnie - dużo warzyw, tylko chude mięso i ryby, wszelkiej maści ziarna - w rozsądnych ilościach) 5 posiłków dziennie - 2 litry wody minimum.
Dzisiaj mija 1,5 miesiąca - a waga jak wskazywałam magiczne 69 z groszem tak dalej wskazuje. Mam 176 cm. 33 lata i ciążę bliźniaczą za sobą. Nie mierzę się - nie mam cierpliwości do tego. Po ubraniach widzę, że co nieco zleciało.
Oblicz zapotrzebowanie kaloryczne mówili - po wielu bataliach wczoraj obliczyłam na potreningu.pl
2560 odjęłam 20%.
Wychodzi na to, że powinnam zjadać około 2000 kcal.
Wprowadziłam swój dzienny jadłospis - wyszło ledwo 1800 w tym mega dużo białka, ciutke za dużo tłuszczy i znikoma ilość węgli.
Ja w sumie nie chcę być na diecie - nie jestem otyła, nie mam nadwagi - chcę zdrowo komponować posiłki - przez pewien czas o troszkę obnizonej kaloryczności - no tego brzucha chcę się pozbyć - uda wysmuklić.
Mój cel - 60 i będę szczęśliwa - ale 64 tez będzie fajnie.
Powiem szczerze, że myślałam - że skoro ogranicze cukier, wprowadzę warzywa w dużych ilościach i zacznę ćwiczyć waga poleci szybko - no nie poleciała franca.
Pytanie - co robię nie tak?
Pozdrawiam i wszelkie sugestię biore na klatę :)