Dzięki Mawashi, że chciało Ci się wlepić taką ilość informacji. Doceniam to.
Odżywki to dla mnie, przede wszystkim, na pierwszym miejscu - wielki biznes.
Wchodzisz do sklepu, wetujesz periodyki kulturystyczne i widzisz: ten rewolucyjny, tamten niezbędny, inny wyjątkowy..., kolorowe naklejki, solidne puszki, buteleczki. Propaganda robi swoje: zaczynamy szukać magicznego specyfiku, który pomorze nam choć trochę zbliżyć się do wyglądu dużych panów ze zdjęć - mistrzów. Nie zdając sobie sprawy wciąga nas machina zapewniająca zyski producentom odżywek.
A "czołowi kulturyści" są sponsorowani przez firmy produkujące odżywki i nie można się dziwić, że ich używają i zachwalają je. Dla mnie jednak, wyglądają oni jak karykatury ludzi i nie są kimś godnym naśladowania. Tym niemniej szanuję ich zamiłowanie do tego jakże niebezpiecznego, trudnego, wymagającego masy poświęceń sportu - w ich wydaniu.
Inna sprawa, że trafiają się totalne niewypały, jak, swego czasu słynny, fosforan kreatyny. Którego to fosforanu cząsteczki były zbyt duże, żeby sprawnie się przedostać do mięśni i nietrwałe.
I poza tym, jeśli jakaś substancja znajduje się w organizmie (ma czynny udział w jakiś czynnościach metabolicznych) w jakiś tam ilościach, to nie znaczy, że zwiększenie jej ilości jest automatycznie równoważne z dodatkową energią, czy jakimiś innymi pozytywnymi skutkami. Jak w przypadku L-karnityny. Wlejesz więcej paliwa do baku to nie pojedziesz szybciej.
Nadmiar białka jest szkodliwy i nie tylko nie przyniesie dodatkowych korzyści ale może poważnie obciążyć nerki - pisałeś o tym. A przyjmując go z odżywki białkowej, dodatkowo odżywiając się normalnie, można przeholować.
I kolejna sprawa to, przyznam dyskusyjna, i sam co do tego nie mogę mieć pewności, ale przypomnijcie sobie sprawę dwóch naszych polskich sportowców, których wyeliminowano z wyjazdu na olimpiadę ze względu na wykrycie w ich organizmach niedozwolonych środków. Myślę, że nie byli na tyle głupi, żeby sobie je aplikować, wierząc, że się nie wyda. Zarzekali się, że stosowali powszechnie dostępne odżywki dla sportowców. Nie jest to wcale nieprawdopodobne. Jak dla mnie to jest nawet bardzo możliwe, że niektórzy producenci dodają do odżywek (tanie w produkcji przecież) "to i owo" dla intensyfikacji pożądanych przecież efektów. Sprawa jakoś wycichła.
"Jeżeli zjedzą ich za dużo to dostaną co najwyżej sraczki".
Nie Mawashi, sraczka to podstawa po odżywkach, ale nie "co najwyżej". Uwierz mi, że słyszałem o wielu przypadkach występowania wyprysków w różnych miejscach ciała (często po kreatynie, ale ten efekt w sumie najrzadziej). Sam doświadczyłem (tak, brałem na początku swoje "kariery" odżywki), i nie ja tylko, bo to nie jest odosobniony przypadek - niebezpiecznie podwyższonego ciśnienia (miałem ok. 160/100, obecnie 120/80).
I jeszcze wiem, że u niektórych nasila potliwość.
"Tego od lat używa się w medycynie, a my w pewien sposób doprowadzamy swój organizm to do choroby to do zdrowia. Nawet tego nie zauważasz, tragedia by była jakbyś zauważał."
Nie, takich porównań nie można robić. W medycynie nie używa się na pewno odżywek takich firm jak Weider, Muscle tech, Hi-tech, czy wielu, wielu innych.
Te stosowane w medycynie są produkowane w najbardziej sterylnych, laboratoryjnych warunkach i przechodzą najbardziej precyzyjne testy, aby zostały zatwierdzone i dopuszczone. A odżwyki dla sportowów są pordukowane z uwzględnieniem takiego priorytetu - tanio i dużo.
Odżywki dla medycyny są BARDZO drogie.
No i też nie można porównać katabolizmu, jakiego doświadczają mięśnie po treningu (szczególnie u kulturysty-amatora) ze stanem zdrowia ludzi leżących na OIOM-ie.
W ogóle, piszesz tak, jakby każdy kulturysta, nawet amator, początkujący, trenował na takim poziomie zaawansowania, który wymaga stosowania odżywek. Przecież większości, jak już pisałem zresztą, zależy tylko na poprawie swojego mizernego umięśnienia, i chyba nie mają aspiracji, żeby stawać się sobowtórem Arnolda. No chyba, że się mylę, wówczas owszem - odżywki, suplementy są najlepszą
alternatywą dla sterydów - ale, zaznaczam, jeśli chce się być 100 kilowym kolosem.
Nasi przodkowie byli pięknie zbudowani i silni bez odżywek. Swoje walory zawdzięczali ciężkiemu treningowi i zdrowemu odżywianiu - i na te właśnie aspekty powinniście kłaść nacisk instruując początkującego sportowca, a nie żeby leciał do sklepu i kupował sobie odżywkę, inną na każdą porę dnia.
Wiem, że nie mam racji, w ani jednym zdaniu, które napisałem, bo mniejszość (nie wspominając o jednostce) nigdy nie ma racji. I tym optymistycznym akcentem kończę. Mam nadzieję, że Was nie wnerwiłem bardzo i zostaniemy kumplami - przynajmniej tu - na SFD:)
Zmieniony przez - bikej w dniu 2001-11-16 22:23:31