Ludzie często powołują się na linię przekazu danego stylu i na dawnych Mistrzów, którzy zasłyneli w czasach w których żyli z niezwykłych umiejętności w walce...ale czy fakt, że ćwiczymy dany przekaz sprawia , że sami jesteśmy niesamowici i nie do pokonania???
Sam zaliczam się do tradycyjnych i na własnym przykładzie napiszę jak ja to widzę
Mistrz mojego Mistrza (mój dziadek kung fu) był bardzo znanym i szanowanym expertem sztuki walki w shandongu ( prowincja chin)...Ten człowiek "legenda" uczył ponad 40? lat....czyli przez jego "ręce" przewinęło się naprawdę wielu uczniów...setki?...tysiące???...a może kilku?
Jego nauczyciel( czyli pradziadek) był wręcz legendą znaną ze swoich ponadprzeciętnych umiejętności.....i też miał wielu uczniów...i tu zaczyna się mały problem....każdy z uczniów powołuje się na nazwisko swojego nauczyciela i twierdzi, iż tylko On jest prawowitym spadkobiercą stylu i zna tę jedyną prawdę.
A jak to jest naprawdę???
Miałem osobistą przyjemność poznać i ćwiczyć z czterema uczniami mojego "dziadka"(na przestrzeni kilku lat po śmierci mojego Mistrza) i przeżyłem wielki szok, jak okazało się, że każdy z nich uczy ....inaczej? wedele własnego rozumienia sztuki walki i własnych predyspozycji ? wedle własnych koncepcji i spojrzenia na styl?...i każdy z nich prezentuje zupełnie inny poziom swoich umiejętności od rewelacyjnego po totalnie żałosny....(a przecież każdy z nich był uczniem tej samej osoby)...
Do czego zmierzam....dla nas tradycyjnych ważna jest linia przekazu i to jest fakt...ale nie można "zatracić" się w niej...i myśleć, że mamy monopol tylko dlatego, że ktoś, wiele (setki?) lat temu ćwiczył to samo i zdobył "wieczny "szacunek przechodząc do historii sztuk walki...szacunek można wywalczyć tylko samemu ( w różny sposób) a nie powołując się tylko na dawne pokolenia Mistrzów, którzy swoje "zrobili" w czasach kiedy żyli.
Jest na forum 22 letni chłopiec ( któremu dobrze życzę) który zatracił się...we własnej fikcji i jedynej słusznej linii przekazu..i to jest strasznie smutne bo przez takich ludzi tradycyjni są postrzegani jako totalny beton, żyjący w swoim własnym świecie i co gorsze on nie jest jedyny