Do Searme - Tse Shang z Guangdong - Tse Shang - to jest miasto w prowincji Guangdong (poludniowe chiny) - nigdzie nie znalzałem nikogo o takim nazwisku - gdzie to znalazlaś?
Co do Karate na Okinawie - karate ma zaledwie 100 lat i co lepsze techiki pochodzą z kung fu - jak sami twórcy karate pisali, że to właśnie nauka w chinach wyniosła sztuki naha-te i shuri-te na naprawdę wysiki poziom, a historia kung fu ginie w mrokach dziejów. Poza tym tylko w chinach przez wieki rozwojem sztuk walk zajmowaly się klasztory, żeby wymienić tylko 3 najsłynniejsze - shaolin, Ermei, Wudang - gdzie każdy z nich jest twórcą przodków wielu obecnych i zapomnianych zupełnie sytemów. Kto jeśli nie nie mnisi mieli na tyle czasu aby zajmować się całymi latami wszelkimi aspektami SW? Z tego też powodu wszystkie SW azji nie wylaczając MT czerpały z kung fu i jeśli już to nie kun fu czerpie techniki z MT tylko odworotnie (tyle że dawniej). Co do nieskuteczności też obecnych systemów jako tradycyjnych - w wielu tradycyjnych szkołach uwazanych za bardzo skuteczne przez wieki nie bylo sparingów - za to przez wieki uczniowie szkoły wykozystując poznane techniki robili coś na kształt dzisiejszych "ustawek" walcząc na serio, a później wyzywając innych ekspertów - ktos kto to przeszedł bez większego szwanku - nabierał doświadczenia i prawdziwej umiejętności walki czego w obecnych czasach nie zabardzo da się zrobić - więc do takiego stylu na poczatku nalezy dodac walkę sparingową w rękawicach, a na zaawansowanym bez rękawic i ochraniaczy - nie jest to przyjemne, ale do wyrobienia jako takiej realnej skuteczności konieczne. Dodam jeszcze, że esencją rozwoju kung fu jest porównywanie swojego stylu do innych i wyciąganie z tego wniosków - w żadnym razie nie jest to zapszeczeniem tradycyjności stylu a wręcz przeciwnie - jest podążaniem ścieszkami mistrzów twórców - żaden z nich nie zadowolił by się znajomością stylu ktory jest nie skuteczny pod jakimkolwiek względem. Ktoś, kto ćwiczy styl nawet tradycyjny bez sparingów bo jego twórcy ich nie przewidzieli i uważanie tego za tradycję, pomijając dzisiejsze uwarunkowania jest negacją dorobku stylu i zapeczeniem jego tradycyjniści - ten styl jest normalnie martwy.
Co do kalyipajyat (nie wiem czy dobrze napisalem)- widzialem osobiście kilku mistrzów kilku odmian tej hinduskiej sztuki - ma wiele wspólnego z kung fu, ale to jest bez znaczenia - naprawdę ciekawa SW.
Do wszystkich pozostalych - Nigdzie nie negowalem tego, że nawet dobry zawodniku uczący się u prawdziwego niekomercyjnego mistrza może przegrać z MT czy innym o tym samym poziomie. Jednak zdecydowanie nie zgadzam się na generalizację, że zawsze i wszędzie. Dodam tylko, że MT w takiej formie ringowej oraz BJJ są sportami walki, a co za tym idzie przystosowanymi do odpowiednich regół, sztuka walki nie ma żadnych ograniczeń, takze jeśli chodzi o kung fu kodeksu honorowego - oszustwa są jak najbardziej w walce o ile przynosza kozyść polecane! Dodam jeszcze, ze ten brak regół może w realnej sytuacji (gdzie nie ma zasad - wszystko dozwolone) walki przynieś kożyść w walce ze sportem walki, ale nie musi!
Co do realnej walki - to, że raz napadnięty przez 2 gości poradziłem sobie z nimi w mniej niż minutę (jednemu uszkadzając kolano - leżal i "kwiczał", a drugiemu co mnie zlapał za bluzę zalozylem technikę chin na na staw barkowy w wyniku czego zerwałem mu wiązania)bez najmniejszych obrazeń - bylo wynikiem przypadku - tego, że bylem w nie najlepszym nastroju (wszystko tego dnia mi nieszło i mieli nieszczęście na mnie w tej sytuacji trafić) i mialem podswiadoma ochotę komuś za to przywalić, opanowania technik oraz mojej na tą chwilę odpowiedniej sprawności fizycznej. Gdyby to się trafilo w inny dzień, w innej sytuacji - nie wiem czy by się to tak czy inaczej skończylo -
walka na ulicy ma tak wiele zmiennych, że przewidywanie wyniku jako pewnego naprzód jest błedem.
Nikomu oczywiście nie polecam prowokowania takich sytuacji - życzę zresztą wszystkim aby jak najszęściej omijaly nas takie sytuacje!