Czy to jest dziwne, że mój organizm nie toleruje dwóch rzeczy:
1) mięso - gdy zjem mięso, to mam gazy, takie gazy, że żygać się chcę normalnie, wiem że to na 100% przez mięso, bo w dni gdy mięsa nie jem gazów nie mam
2) gdy zjem posiłek białkowy np twaróg albo jaja z ryżem/makaronem/płatkami - ogólnie skrobią to mam straszną niestrawność i czuję się pełny (jedynie mogę zejść twaróg z bananem). Jak jem jajecznicę np to coś skrobiowego dopiero zarzucam za 2-3 godziny.
Chcę sobię ułożyć nową dietę i chciałbym wykluczyć mięso i połączenia białko + ww. Białko czerpałbym z twarogu (300 g dziennie), jaj (3-4 jaja na dzień) i trochę z jogurtów naturalnych tudzież kefirów (dziennie duży kubek).
Czy taka dieta ma wogóle jakiś sens ? A może jak mam takie przypadłości to olać dietę i żyć po staremu, czyli jeść jak "zwykły zjadacz chleba" (wykluczając of corse mięcho i łączenie ww+białko) i ćwiczyć. Moim zdaniem warto by było żebym ułożył tą dietę, nawet bez tych połączeń i mięsa. Czekam na Wasze opinie.
1) mięso - gdy zjem mięso, to mam gazy, takie gazy, że żygać się chcę normalnie, wiem że to na 100% przez mięso, bo w dni gdy mięsa nie jem gazów nie mam
2) gdy zjem posiłek białkowy np twaróg albo jaja z ryżem/makaronem/płatkami - ogólnie skrobią to mam straszną niestrawność i czuję się pełny (jedynie mogę zejść twaróg z bananem). Jak jem jajecznicę np to coś skrobiowego dopiero zarzucam za 2-3 godziny.
Chcę sobię ułożyć nową dietę i chciałbym wykluczyć mięso i połączenia białko + ww. Białko czerpałbym z twarogu (300 g dziennie), jaj (3-4 jaja na dzień) i trochę z jogurtów naturalnych tudzież kefirów (dziennie duży kubek).
Czy taka dieta ma wogóle jakiś sens ? A może jak mam takie przypadłości to olać dietę i żyć po staremu, czyli jeść jak "zwykły zjadacz chleba" (wykluczając of corse mięcho i łączenie ww+białko) i ćwiczyć. Moim zdaniem warto by było żebym ułożył tą dietę, nawet bez tych połączeń i mięsa. Czekam na Wasze opinie.