Szacuny
409
Napisanych postów
2089
Wiek
7 lat
Na forum
15 lat
Przeczytanych tematów
111617
Ja do tej pory w 99% przypadków załatwiałem sprawę gadką. A jakby do czegoś doszło (typu 1 v 1) to są dwie taktyki: 1. Kopnięcie na wątrobe albo low kick - kładzie 99% 2. Regularne i szybkie jaby (lewe proste) - nie zrobisz większej krzywdy (rozbity nos, parę zadrapań) a niesamowicie upokorzysz gościa. Jednak nadal uważam że każdy inteligenty człowiek jest w stanie załatwić sprawę odpowiednim zachowaniem. No chyba że już nie ma wyjścia i przeciwnik jest totalnie napalony.
Szacuny
11149
Napisanych postów
51567
Wiek
31 lat
Na forum
24 lat
Przeczytanych tematów
57816
Jak wyżej. Dla mnie to dziwna sprawa, że chcesz wyskakiwać z jakimś teleskopem na bandę dzieciaków. Jeśli są tylko wyszczekani to wystarczy pokazać najsilniejszemu, że się ich nie boisz. Jak nie potrafisz przekonać słownie to jakaś niegroźna i bolesna technika. Może być low kick, albo nawet silny liść.
Co do kwestii prawnych to nie tacy "twardziele" nagle zamieniali się w potulne dzieciaki, ze łzami w oczach opowiadające jak to zostali brutalnie zaatakowani. Użycie teleskopu, ewentualne obrażenia i zgodność ich zeznań działa przeciwko Tobie. Ale po co właściwie ten teleskop?
Zmieniony przez - Ernesto_Mendoza w dniu 2018-05-15 08:56:09
Szacuny
409
Napisanych postów
2089
Wiek
7 lat
Na forum
15 lat
Przeczytanych tematów
111617
Kiedyś słyszałem jakoby bardziej poszkodowana była osoba, która pojawi się pierwsza na policji. Tzn. jak ty pójdziesz i powiesz - "Napadło mnie 3 gości. Trenuję boks, więc bez problemu się obroniłem" i opiszesz całą sprawę nie szczędząc pikantnych szczegółów które niekoniecznie miały miejsce to jesteś na wygranej pozycji. Jeśli natomiast to samo zrobi twój "oponent" to masz zdrowo przeyebane. Nie wiem na ile to jest prawda, bo nigdy takiej sytuacji nie miałem, a tylko to jest zasłyszana opinia.
Szacuny
254
Napisanych postów
799
Wiek
24 lat
Na forum
13 lat
Przeczytanych tematów
14430
Ehh, z własnego doświadczenia wiem, że lepiej wyjść w oczach niektórych ludzi na wypękanego gościa niż się bić. Od kilku lat trenuję boks i walczę i mimo iż mam 2m wzrostu i ważę 110kg to miewam sytuacje, gdy ktoś chce się spróbować. Jestem na tyle myślący, że odrazu kalkuluję co może się zdarzyć. Np. Pijany koleś, który czuje się nieśmiertelny obraża, wyzywa itp. Ledwo mówi wyraźnie kołysząc się na boki a jego pozycja do walki to ręce rozłożone wysoko na boki i głowa uniesiona do góry. Jeden cios i koleś leży, ale... Gdyby poleciał bezwladnie potylicą na kostkę czy uderzył o ławkę, krawężnik kamień czy cokolwiek innego to co wtedy? Udowodnię mu że jestem lepszy i co? Będę siedział w więzieniu a on nie daj Boże roslinka albo nawet śmierć? Wiem, że zabić nie jest ani łatwo ani trudno, ale do mnie osobiście jak ktokolwiek ma jakieś spiny to właśnie tylko i wyłącznie pijani czy nacpani goście. Nikt inny bez powodu się na mnie nie porywa a i ja ludzi nie zaczepiam. Reasumując chodzi mi o to, że lepiej czasami schować dumę do kieszeni i powiedzieć:tak tak jestem frajer, nie dałbym Ci rady.. Niż spaprac sobie życie zawiasami czy wyrokiem. Znam ludzi, którzy bili się na ulicy dziesiątki razy i nigdy nie mieli żadnych problemów z prawem za to Ty możesz mieć pecha i jedna bójka może zamienić Twoje życie raz na zawsze.
Szacuny
0
Napisanych postów
13
Wiek
47 lat
Na forum
6 lat
Przeczytanych tematów
471
SzK
"Napadło mnie 3 gości. Trenuję boks, więc bez problemu się obroniłem"
Problem pojawi się, gdy któremuś z nich stanie się krzywda. Polskie sądy stoją na stanowisku, że jak coś trenujesz, to powinieneś się obronić bez robienia krzywdy napastnikowi.
Szacuny
706
Napisanych postów
4378
Wiek
48 lat
Na forum
19 lat
Przeczytanych tematów
75792
A jakieś przykłady orzecznictwa czy takie p******enie w stylu stryjek słyszał, że ktoś w tramwaju opowiadał, że jego kolega znał kogoś, kto w gazecie wyczytał?