Pierwsze akapity (link do publikacji nie działa - to na marginesie), prezentują więc raczej Twoje przeświadczenia, które dla mnie są pewnego rodzaju ciekawostką, ale nie mają mocy faktu. Brakuje ku temu nie tylko potwierdzenia w postaci badań naukowych, ale również trudno mi znaleźć odpowiednie tło w dostępnej literaturze z zakresu fizjologii czy biochemii.
O jednej napisałeś - niekiedy mają ogólnie zdrowszy tryb życia (rzadziej palą, uprawiają sport, są statystycznie o wiele inteligentniejsi etc), w praktyce jednak w ocenie umieralności na np nowotwory uwzględnia się te cechy i porównuje niepalącego, uprawiającego sport wegetarianina z niepalącym, uprawiającym sport wszystkożercom. - w jednej z publikacji, którą podesłałem widać przecież, że tak nie jest.
Statystyką natomiast posługuję się dla stworzenia pewnego kontekstu, praktycznej emanacji założeń, skutków i analizy przyczyny owych skutków. Zapewne jest tak jak mówisz, niedobory b12, nieprawidłowy stosunek o3 do o6. Tylko, że tak samo jak można tak ukierunkować dietę wegańską (choćby poprzez odpowiedni dobór pokarmów i suplementację) - by owe niedobory wyeliminować, tak samo - a nawet łatwiej możne ukierunkować dietę mieszaną.
Skup się na takiej jego odmianie, która jest naturalna dla gatunku ludzkiego - opartej na surowym albo mało przetworzonym pokarmie roślinnym, w takich proporcjach, w jakich w naturalnych warunkach można go znaleźć. - i widzisz, żeby stwierdzić jakie pokarmy roślinne są "naturalne", dla człowieka, trzeba się odnieść do wiedzy z zakresu biologii ewolucyjnej, co jeszcze kilka postów temu zanegowałeś. W zasadzie odnosząc się do kwestii uwarunkowań ewolucyjnych, nie można powiedzieć że dieta wegańska jest "naturalna" dla człowieka, bo zarówno historia hominidów, jak i budowa układu pokarmowego wskazuje wyraźnie na to, że naturalna dla nas jest dieta mieszana. Źródłem witaminy b12 dla zwierząt roślinożernych jest mikroflora bakteryjna przewodu pokarmowego i/lub bakterie zasiedlające kłącze i korzenie które stanowią element diety w/w. W kwestii witaminy b12 zawartej w wodzie, a raczej jej przyswajalności brak jest precyzyjnych danych, a przynajmniej ja z nimi się nie spotkałem. Trzeba byłby więc przyjąć że ludzie spożywać mają spore ilości silnie zabrudzonych surowych kłączy i korzeni by owe zapotrzebowanie na witaminę b12 pokryć. Nawet patrząc z perspektywy setek tysięcy lat, mało prawdopodobne wydaje się by podstawę zapotrzebowania na tę witaminę stanowiła taka opcja, a jeśli istnieją aktualnie takie odmiany weganizmu które zakładają spożywanie niemytego pokarmu, to szczerze jestem zaskoczony, choćby dlatego że obok drobnoustrojów syntetyzujących kobalaminę na powierzchni tkanek roślinnych znajdują się tysiące innych które mogą być po prostu niebezpieczne dla zdrowia.
Jeśli chodzi o idealne proporcje o3 do o6 w pokarmach roślinnych - tutaj również trudno się zgodzić, przynajmniej jeśli chodzi o ujęcie przekrojowe. Jak wspomniałem, czasy w których zboża zaczęły stanowić główny element menu "istoty ludzkiej", pojawiły się ewidentne skutki świadczące o zaburzeniach relacji o3 do o6, niedoborów b12, a także żelaza i wapnia. Zmniejszeniu uległ mózg, przeciętny wzrost, pojawiła się miażdżyca i krzywica, nieznane w czasach gdy mięso stanowiło znaczny element diety. A że stanowiło - nie ma większych wątpliwości, i ze względu na budowę układu pokarmowego, i ze względu na aktywność samych enzymów (np elastazy i kolagenazy), oraz układów transportujących hem, jak i ze względu na umiejętność/brak umiejętności syntezy niektórych związków niezbędnych dla funkcjonowania organizmu. Tak więc określanie "naturalnej odmiany weganizmu" dla człowieka, świetle dostępnych danych - może wymagać większych nakładów inwencji twórczej niż klasycznej logiki
W kwestii spożycia białka, mam wrażenie że to co napisałem wcześniej - nadal jest aktualne. Dałem link do tematu gdzie można skonfrontować swoje przekonania i wiedzę . Jeśli chodzi o histydynę, popytam na uczelni.
Natomiast link do publikacji który zamieściłeś na końcu swojej wypowiedzi, chyba nie do końca potwierdza Twoją tezę...
Po pierwsze chorym dializowanym specjalnie obniża się spożycie białka do dolnej granicy, dzięki czemu udaje się obniżyć poziom mocznika i nasilenia toksemii mocznicowej - a dzięki temu skrócić czas dializy. Wprowadza się specjalne zabiegi dietetyczne w celu ograniczenia katabolizmu białek i zależnie od stanu chorego ustala się odpowiednią podaż białka i kalorii niebiałkowych. Nie dochodzi jednak do "bardzo mocnego" zwiększenia zapotrzebowania na białko.
W badaniu w/w sprawdza się trzy opcje, ale zauważ - iż oprócz spożycia białka na poziomie 0,6g na kg masy ciała - podawane są DODATKOWO EAA lub białko sojowe w ilości 0,3g na kg masy ciała...
Z resztą u chorych dializowanych czesto trzeba zejść i do 20 - 30g białka na dobę + dodatkowa porcja EAA i niestety i dochodzi wtedy do niedożywienia białkowego. Robi się to jednak jedynie tak długo jak jest to niezbędne. Nie są to jednak punkty odniesienia dla szacowania dziennego zapotrzebowania na białko
Już poza tematem: z racji sporego zasobu informacji, który posiadasz na temat samego weganizmu, jeśli można pozwolę się zgłosić do Ciebie w niedalekiej przyszłości z prośbą o opinię i/lub ciekawą literaturę, dotyczącą żywienia w sporcie wg modelu wegańskiego.
pzdr
Zmieniony przez - faftaq w dniu 2011-04-14 11:02:03
Zmieniony przez - faftaq w dniu 2011-04-14 11:49:03