Ja to po prostu lubię Robić krzywdę w wyszukany sposób
Oj ja też, ja też
I podobnie mam, mawahy na głowę (trochę) i tułów (więcej), lowkicki i odpychające trenuję jako główny arsenał do walki, reszta to tylko jako takie dodatki
Różne właśnie obrotówki (jaka była frajda jak się tej Chucko-Norrisowskiej nauczyłem kiedyś
), wyskoki, wyskoko-obrotówki, różne takie badziewia np z capoeiry albo coś
I wcale nie w myśl tego co mówił Bruce Lee że nie boi się tego kto ćwiczy 1000 kopnięć tylko tego który ćwiczy jedno 1000 razy. Wg mnie najlepiej mieć wyćwiczonych kilka rodzajów "broni" tak żeby można było na nich polegać. Wyćwiczysz jedno kopnięcie i tylko jedno, no po prostu master będziesz w tym, każdego tym będziesz z nóg zwalał, wybijesz się na szczyty. Ale niech ci "normalni" się pokapują ja się przed tym Twoim bronić, i wyłapią moment kiedo to robisz (nie będzie to trudne skoro robisz to cały czas heheh). Z chwili na chwilę stajesz się na tym polu nikim. Ze szczytu spadasz na samo dno, ci którzy trenowali normalnie mają wyćwiczone wiele różnych technik. Co prawda ich techniki nie sięgają pod tym względem nawet do pięt temu Twojemu kopniakowi, jest ich po prostu więcej i są juz na jakimś poziomie. A Ty zostałeś z jednym, teraz już bezużytecznym kopnięciem i jesteś daleko za nimi. Nie mam racji?