[...] żeby próbować. Po odliczaniu od 10 ruszyliśmy. W głowie miałem - nie ruszaj mocno, bo później padniesz... Starałem się tego trzymać. Pierwszy km w 4:40. Drugi nawet nie wiem ile, ale podobnie. No i tu zaczęło się... Zamroczyło mnie, lekko zakręciło w głowie. Zatrzymałem się. Potem marsz. W tym momencie zrozumiałem, że dziś ze ścigania nici. [...]