Moja historia jest dość popularna, nadwaga od najmłodszych lat, powoli zmieniająca się w otyłość mimo, dużej ilości ruchu i ograniczeń żywieniowych z powodu zamartwiających się rodziców.
Kiedy miałem już -naście lat chodziliśmy z matką po lekarzach, ale większość konowałów mówiło, żeby się nie przejmować, gdyż organizm się przygotowuje do skoku wzrostu i zbiera energię. No i faktycznie skos wzrostu nastąpił, ale w zasadzie mi przybyło kilogramów niż ubyło.
W wieku 17 lat osiągnąłem przy wzroście 188cm wagę 148kg, mimo iż wyglądałem na max 130kg, mając ciśnienie 120/80, i cholesterol oraz trójglicerydy w normie :D Hormony tarczycy i testosteron też wzorowe. Dodaję, że zawsze byłem aktywnym dzieciakiem, w moim domu nie jadło się tłusto, a słodycze występowały instrumentalnie. Trenowałem zapasy, piłkę nożną, BJJ czy pływałem, ale i tak tyłem. Niedługo po 18-stych urodzinach, tłumaczeniom, że mam taką genetykę powiedziałem STOP i zacząłem szukać pomocy między innymi na naszym świetnym forum. Przez miesiąc zebrałem masę informacji, 18-stke miałem w marcu, a 3 maja wykupiłem karnet na siłownię (miałem rok wcześniej dośw. na siłowni, chodziłem około 5 miesięcy ale nie widziałem ządnych efektów i się poddałem).
W ciągu 7 miesięcy schudłem 20kg, dzięki ciężkiemu treningowi, zbilansowanej diecie oraz wiary w siebie i sile woli. Najbardziej zależało mi, aby uratować tak dużo masy mięśniowej jak kto tylko możliwe, a przy okazji zwiększyć siłę oraz wytrzymałość. No i plan spełniłem w 100%. Nie tylko podwoiłem wyniki siłowe to jeszcze dostałem powołanie do szkolnej drużyny piłki nożnej, w LO które cieszy się wieloma sukcesami sportowymi. Przy obecnej wadze 128kg i nadal sporym BFie jestem sprawniejszy niż wielu moich rówieśników.
No i właśnie rozpoczynam kolejny etap mojej redukcji.
Na początek opiszę, dietę dzięki której osiągnąłem tak wiele (przynajmniej dla mnie):
W wakacje wyglądało to trochę luźniej:
9.30 - banan i whey
11.00 - trening
13.00 - whey
14.00 - kurak,ryż,surówka/spaghetti z mozzarellą i fruchtami/wołowina z kaszą/rybka z ryżem.
17.00 - to co wyżej jak zostało, jak nie to jakiś jogurt z płatkami owsianymi.
20.00 - - pieczywo waza z poledwicą z indyka i warzywami.
23.00 - cottage cheese lub twaróg z miodem.
Teraz w ciągu roku szkolnego (jestem w klasie maturalnej)
7.30 - shake własnej roboty (banan, 0,4 mleka, 100g twaroga lub cottage cheese, łyżka miodu, 1/4 filizanki płatek owsianych, łyżka kawy rozpuszczalnej i szczypta cynamonu) - polecam na prawdę daje kopa (około 600 kalorii i 35g białka)
10.30 - sałatka z piersi kurczaka lub tunczyka, z ryzem i warzywami. (jak jest bieda to chleb ciemny z polędwicą z piersi i warzywem)
12.25 - kończę 1/4 tego co mialem wyzej.
13.30 - trening
15.30 - kurak/ryba/wolowina,ryz/makaron z maki durum, surówki/warzywa na parze.
18.30 - to co wyżej lub coś lekkiego np. jogurt.
21.00 - cottage cheese z warzywkiem albo ciemne pieczywko z warzywkiem i kurakiem
Chodzę spać między 00.00 a 01.00, wstaję między 07.00 a 08.30.
Redukcja przebiegała bez problemów, bardzo regularnie. Jeśli chodzi o obwody to poezja:
PAS - było 130, jest 112.
KLATA - było 132, jest 126.
DUPA - było 146, jest 122.
UDO - było 89, jest 78. (zawsze miałem potężne, i najlepiej mi się pompowały na treningach, dźwigana swoja masa + sporo tłuszczu robią za***iste obwody :D)
ŁAPA - było 44cm, jest 41cm.
Tłuszczu mam najmniej na łydkach i przedramionach, w zasadzie śladowe ilości. Najgorzej jest z dupą i udami.
Jeżeli chodzi o suplementację to przez cały sierpień i połowę września raczyłem się wheyem od SYNTRAXU (polecam). Z mniejszych rzeczy to omega-3, magnez i jakieś ogólne preparaty witaminowe.
Wreszcię przejdę do tego co mi najbardziej leży na sercu :D
Chodzi o to, że mój organizm za cholerę nie chce spalać nic przy treningu typowym na redukcję, krótkie przerwy, dużo powtórzeń, ćwiczenia izolowane. Najlepsze efekty uzyskuję przy treningu na wolnych ciężarach w zakresie powtórzeń iście masowym 8-10 i przy przerwach około 1-1,5 minuty. Do tego aeroby w postaci stepera 15-20 minut po każdym treningu, a w dni nietreningowe wprowadzam od jutra rower 30,40 minut dziennie.
Z racji tego, że ćwiczyłem przez te 7 miesięcy bez przerw, przez ostatnie 2 tygodnie zrobiłem sobie regenerację, małe ciężary, niska intensywność treningów. I od jutra rozpoczynam nowy split.
PONIEDZIAŁEK - NOGI + BARKI + delikatnie brzuch 1,2 ćw. (Nogi robię w poniedziałek, gdyż to Międzynarodowy Dzień Klaty i stojaki do przysiadów są wolne :D)
ŚRODA - KLATA + TRIC + brzuch jak wyżej
PIĄTEK - PLECY + BIC + brzuch jw.
Aeroby jak pisałem wcześniej.
Po studniówce, odpalam białeczko, na razie jedziemy na sucho :P
Co mnie motywowało przez ten cały czas?
Przekonanie, iż każdego kolejnego dnia, gdy wstanę będę miał na sobie mniej tłuszczu.
Także, NIE MA OPIERD**ANIA SIĘ, i od jutra startujemy już na 100%, by rozpocząć drugi etap Mojej Walki :]
Obecny plan treningowy, oraz zdjęcia sprzed redukcji i aktualne postaram się wrzucić jutro.
Miłego treningu chłopaki :]
:D