Nigdy jednak nikt nie wypowiedział się na temat - czy lepiej atakować, czy też się bronić?. Czy lepiej tańczyć na nogach, czy walić do przodu i na nic nie patrzeć? Czy starać się uderzać jak najbardziej technicznie, czy też używać technik przydanych nawet na ulicy? Jak wyglądały walki super bokserów tzw „ słodkich" z typowymi puncherami? Co powoduje, że jedni walczą typowo jak czołgi do przodu a inni z kolei skaczą po ringu i co tak naprawdę jest lepsze by pokonać przeciwnika? Czy lepiej walczyć w półdystansie, czy też w dystansie? Czy lepiej trzymać gardę czy tez być mistrzem balansu?
Co tak naprawdę powoduje, że jednego boksera oglądamy z zapartym tchem i czekamy na jego walki całą noc a inny, chociaż by był mistrzem świata i bronił tytułu po raz enty - jakoś nie mamy ochoty go oglądać?
To są naprawdę trudne pytania i ja chciałbym na nie odpowiedzieć, choć jest to zadanie bardzo trudne.
Dla mnie zawsze najwspanialszym, ale nie najlepszym, co podkreślam bokserem bez względu na kategorie wagowe pozostanie Mike Tyson. Właśnie, dlaczego on? Przecież było wielu mistrzów przez tyle dziesięcioleci w różnych kategoriach wagowych, ze wspaniałymi warunkami fizycznymi, super siłą, koordynacją, ciosem i co najważniejsze w boksie zawodowym - odporną szczęką. Dla mnie odpowiedź jest następująca, bo to ucieleśnienie jakiegoś pierwotnego instynktu, który drzemie w każdym człowieku, który kiedyś walczył między linami - i nie tylko… Każdy chciałoby tak powalać przeciwników i w takim stylu. Mike Tyson, to w latach młodości tytan pracy, o czym może nie każdy wie. Bokser z takimi jak on warunkami fizycznymi po prostu nie pasuje do wagi ciężkiej. Chodzi mi oczywiście o dzisiejsze czasy, nie sprzed kilkudziesięciu lat, gdy te warunki były w miarę „normalne". Fenomem Tysona - szybkie nokauty, fenomenalna szybkość, niespotykana koordynacja ruchów - do dziś mało, który bokser potrafi uderzyć lewy sierp na tułów a następnie lewy sierp na głowę, niesamowity ciąg by zniszczyć przeciwnika, każda walka jak o życie, siła ciosu i energii, uniki - pamiętam walkę, już nie wiem, którą, gdy przeciwnik chciał mu urwać łeb i zadał chyba z kilkanaście ciosów i proszę mi wierzyć nie były to ciosy, jakie uderza dwóch kolegów po iluś tam piwach, gdy chcą sprawdzić swe siły po pijanemu a on w odwecie zadał tylko jeden cios - lewy sierp i facet leżał jak się patrzy…
Zatem Tyson super maszynka do zabijania. Bokser, który tak naprawdę nie osiągnął wszystkiego. A jednak w starciu z chociażby z Ridickiem Bowe’m, nie miał by szans. Z kolei ten ostatni ze względu na lenistwo - również nie osiągnał nawet części potencjału jaki posiadał. Tak jak potrafił walczyc w półdystansie z takimi warunkami fizycznymi, które najdoskonalej ujawniły się w pierwszej walce z „ Holym"- no cóż można pisać…
Dlaczego w walkach jak Sugar Ray Leonard vs Duran lub Hagler wygrał słodki? Dlaczego Muhhamad Ali skazany na pożarcie i teoretycznie bez szans według wielu ówczesnych znawców pokonał Georgia Foremna? Czemu pokonał także w rewanżowych walkach Fraziera? Także Sugar Raz Robinson, uznawany przez magazyn the ring za najlepszego boksera wszechczasów bez względu na kategorie wagowe - pokonał Follemnana świetnym lewym sierpowym. Przecież on walczył bardzo podobnie do Joe Louisa? Czyż to oznacza, że styl walki polegający na cofaniu się i kontraataku jest najlepszy? Nie będę więcej pisał, bo czekam na wasze wnioski a nie chcę by wyszło, że coś sugerowałem. Swoje tak naprawdę podsumowanie i przemyślenia napiszę na samo zakończenie wątku, jeżeli ktoś oczywiście odpisze.
Zmieniony przez - fol w dniu 2010-08-13 17:36:21
Zmieniony przez - fol w dniu 2010-08-13 17:38:42
Zmieniony przez - fol w dniu 2010-08-13 17:40:30
Fol