Najlepsze jest to, że doskonale zdaje sobie z tego sprawę, a mimo to z każdym dniem robie wszystko, aby tkwić w tym bagnie dalej....
Jem kilka posiłków, regularnie, przykładam ogromną wagę do ich smaku, wyglądu...ale również, a w zasadzie przede wszystkim do tego, aby każdy miał jak najmniej kalorii...zyję dzięki białku i tłuszczom z ryb i twarogu, warzywom (nawet na owoce, które uwielbiam sobie nie pozwalam- bo cukier...fruktoza..), a wszelkie węglowodany tne do minimum...niemal ich nie jem.
Mam 171 cm wzrostu i ważę w tej chwili już 33 kilo. zaraz mnie zlinczujecie, ale taka jest prawda...smutna prawda....
Kobieta, która ma 28 lat waży tyle, ile małe dziecko....
Nie potrafię się przemóc do jedzenia kaloryczniejszych potraw...jeśli mam na coś ochote (a jest to na "zakazanej liście anorektyczki"- czyli mnie) to...DEGUSTUJE...np. ulubionej zupy zjadam 2-3 łyżeczki od herbaty !!! Jak mam ochotę na czekoladę- to tylko ją poliżę, albo uszczknę kawalątek, posmakuje w ustach i wypluwam...nie pozwalam sobie niemal na żadną przyjemność...czasem po wypiciu coli light mam schizę, że utyję !!!
włosy lecą garściami, skóra- którą kiedyś miałam jak aksamit jest wysuszona, widać na całym ciele same żyły, spalacze i przeczyszczacze stały się moimi nieodłącznymi "gadżetami", a twarz sie z każdym dniem zapada
chciałabym zawalczyć z tą chorobą i ZDROWO PRZYTYĆ, ale boje sie panicznie, że obrosne w tłuszcz.
Bardzo proszę o wszelkie rady, jakie produkty moge spożywać, aby zwiększyć wagę, ale nie utuczyć sie jak prosiak, a czego mam unikać. Chce przytyć, ale ZDROWO i tak aby była to "ładna masa"- po prostu kobieca, zgrabna figureczka (jakies 50 kilo), a nie kupa fat'u. Dodam, że w tej chwili nie mam siły na żadne absolutnie ćwiczenia, wiec prosze mi tego nie sugerować.
Stop wishing start doing