U mnie w miescie w co drugim sklepie teraz ze szukaja pracownikow. Zadne anglik jak ma 100 ofert w sklepach nie pojdzie na zmywak. Do tego na zmywak w UK zawsze wola Polaka bo wiedza ze nie odejdzie po tygodniu (zwykle) tylko troche posiedzi.
Nie wiem jak w IRL ale tutaj wszysyc co stracili prace z radosic poszli na zasilki a smazyc hamburgerow nadal nie ma komu, co 2 tyg zatrudnai mac donald 15 osob, z czego zostaja 2-3 po tygodniu i oni tez odchodza. W mc donaldzi ejak ktos robi 6-7 miechow uchodzi za "starego pracownika" i tacy to w zasadzie tylko studenci ktorym zalezy na flexible hours.
Anglie bym zdecydowanie polecal. Wogole jest spory naplyw nowych polakow spotykam.
“How in the hell could a man enjoy being awakened at 8:30 a.m. by an alarm clock, leap out of bed, dress, force-feed, shit, piss, brush teeth and hair, and fight traffic to get to a place where essentially you made lots of money for somebody else and were asked to be grateful for the opportunity to do so? ”
― Charles Bukowski
To co opisujesz to jest jakis zart, kraj w kryzysie, a chvje siedza na socjalu mimo tego ze praca jest. Abberacja, pier.dolona abberacja Laburzysci poszli w ****ziec, moze jest jeszcze jakas dla was nadzieja
PS. Ja bym nie obiecywal komus cudow nie widow, przyleci chlopak i jednak nie beda go chcieli w Mc'u to wezmiesz go do siebie na chate? Dla mnie wyjezdzac bez jezyka to byl zawsze szczyt kretynizmu, chyba ze ktos jedyne co inwestuje i traci to czas i kasa na bilet, bo ma rodzine czy przyjaciol u ktorych moze sie te 2-3 tyg przekimac i zobaczyc jak to bedzie. W tym przypadku chyba tak nie jest, wiec proponowalbym najpierw do ksiazek, pozniej do pracy w ktorej raczki ma sie czyste jak lza
Wiec wiesz nie ma regul, a jak nie znajdzie roboty to wroci do PL, ja psize jak tu jest teraz, jak ktos nie ma jaj podjac ryzyka to jego sprawa. Nikt tu nie daje gwarancji typu: "jak ci nie pojdzie to dam ci spiworek, mleko i ciasteczka". JA tu przyjechalem z namiotem to moga i inni. PRzynajmniej wiedza gdzie zaczynac, ja nie wiedzialem, wtedy takich informacji w necie byla garsta. Jak ktos jest rozsadny wie jak zaryzykowac niewiele.
A ze i tak polecalbym wczesniej wkuc ile sie da angielskiego to inna bajka. Jak przyjezdzalem to po pobycie na wschodzie anglii myslalem ze moj angielksi jest perfect bo w takim przkeonaniu utrzymwyali mnie ciemniaki co tam mieszkali, dopiero Brighton pokazalo mi jak wiele pracy przedemna ale psotepy tu byly znacznie szybsze.
“How in the hell could a man enjoy being awakened at 8:30 a.m. by an alarm clock, leap out of bed, dress, force-feed, shit, piss, brush teeth and hair, and fight traffic to get to a place where essentially you made lots of money for somebody else and were asked to be grateful for the opportunity to do so? ”
― Charles Bukowski
I jak mowie kweistia ogarniecia. Pierwszy raz prace znalazlem po 2 tyg. Drugi raz po dwoch dniach i nigdy juz w zyciu dluzej w UK niz 2 dni bezrobotny nie bylem a prace zmienialem okolo 14 razy, czasami zwyczjanie wychodzac z miejsca pracy i nie wracajac bez niczego nagranego innego.
Przy obecnych cenach biletu i campingu na miejscu i obecnej pogodzie w UK to prawie nic nie ryzykujesz. 100 funtow bilet odpowiednio wczesnie zakupiony. 7 funtow x 30 dni =210 camping, 100 funtow zarcie jak jestes oszczedny na miesiac. 400 funciakow, to chyba nawet w PL nie jest jakas mega kasa. Mozna sie zamknac w 250 jak se dac 2 tyg na znalezienie pracy ale to moim zdaniem jest blad, conajmniej 3 tyg bym probowal.
“How in the hell could a man enjoy being awakened at 8:30 a.m. by an alarm clock, leap out of bed, dress, force-feed, shit, piss, brush teeth and hair, and fight traffic to get to a place where essentially you made lots of money for somebody else and were asked to be grateful for the opportunity to do so? ”
― Charles Bukowski
“How in the hell could a man enjoy being awakened at 8:30 a.m. by an alarm clock, leap out of bed, dress, force-feed, shit, piss, brush teeth and hair, and fight traffic to get to a place where essentially you made lots of money for somebody else and were asked to be grateful for the opportunity to do so? ”
― Charles Bukowski